MAŁPIA OSPA NA HORYZONCIE!

MAŁPIA OSPA NA HORYZONCIE!

MAŁPIA OSPA NA HORYZONCIE!

Czy znów dostaniemy małpiego rozumu?

Ponieważ inflacja gwałtownie rośnie, podobnie jak koszty utrzymania, prawdopodobnie przyda się nowy powód – dbałość o „zdrowie publiczne”, aby zakazać protestów lub stłumić niepokoje społeczne, pisze Off-Guardian.

Małpia ospa – treserzy nakazują spokój

Portal Science informuje że nazwa „małpia ospa” jest myląca, bo wprawdzie patogen odkryty został w 1958 r. w kolonii małp służących do przeprowadzania testów badawczych, ale jego naturalnymi gospodarzami są najprawdopodobniej gryzonie i inne małe ssaki. Wirus po raz pierwszy pojawił się u ludzi w 1970 r. w obecnej Demokratycznej Republice Konga, powodując gorączkę, bóle głowy i obrzęk węzłów chłonnych. Następnie pojawiają się pęcherze wypełnione ropą, przypominające zmiany skórne ospy. Epidemie zdarzają się od czasu do czasu w Afryce Subsaharyjskiej po tym, jak ktoś wejdzie w kontakt z zarażonym dzikim zwierzęciem. Zarażeni podróżnicy czasami przenoszą chorobę do innych krajów. W 2003 r. w Stanach Zjednoczonych odnotowano 47 przypadków schorzenia.


New Scientist podaje, że większość ludzi wraca do zdrowia w ciągu kilku tygodni i to bez leczenia. „Według CDC (amerykański sanepid) w Afryce małpia ospa może być śmiertelna nawet u 1 na 10 osób zarażonych tą chorobą. Istnieją jednak dwa główne rodzaje małpiej ospy: szczep Kongo i szczep Afryki Zachodniej. WHO twierdzi, że liczba 1 na 10 przypadków śmiertelnych wśród osób zakażonych dotyczy szczepu Kongo, a szczep zachodnioafrykański jest śmiertelny w około 1 na 100 zgłoszonych przypadków”.


Jak na razie w Wielkiej Brytanii zidentyfikowano tylko szczep z Afryki Zachodniej. Jak na razie też WHO nie nakręca spirali histerii, bowiem przesyła w świat uspokajające komunikaty, mówiąc że należy odróżnić zgon z wirusem małpiej ospy i z powodu tego wirusa, a to może uczynić jeszcze mniejszym oficjalnie podawany wskaźnik zejść z powodu tej choroby. Czyli inaczej niż w przypadku SARS-Cov-2, gdzie jako ofiary śmiertelne kowida kazano liczyć również rakowców, zawałowców, a nawet poszkodowanych w wypadkach samochodowych, u których „wykryto” wirusa. Według WHO dzieci zarażone małpią ospą częściej niż dorośli poważnie zachorują. Zakażenie w czasie ciąży może również prowadzić do powikłań, w tym do urodzenia martwego dziecka.


Szczep z Kongo zabija do 10% zarażonych, ale zachodnioafrykański do ok. 1%. Przypomnijmy, że śmiertelność kowida była daleko, daleko mniejsza, a zatrzymano, ogłupiono i ogłupia się nadal z jego powodu cały świat. Jak donoszą portale, z których pochodzą poniższe informacje, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zorganizowała 20 maja nadzwyczajne posiedzenie w celu omówienia niedawnego wybuchu epidemii małpiej ospy, po tym jak w Europie potwierdzono lub podejrzewano ponad 100 przypadków zachorowań. Tego samego dnia głos ws. małpiej ospy zabrał Hans Kluge, dyrektor WHO na Europę.


Z doniesień Reutersa wynika, że komitet Światowej Organizacji Zdrowia, który spotkał się w celu omówienia tej kwestii, to Strategiczno-Techniczna Grupa Doradcza ds. Zagrożeń Zakaźnych o Potencjale Pandemii i Epidemii (STAG-IH), która doradza w zakresie ryzyka infekcji mogących stanowić globalne zagrożenie dla zdrowia.

Na razie liczba zakażeń na świecie jest śladowa. Żadne z nich nie zakończyło się śmiercią. Ale „eksperci” zalecają czujność. Fabian Leendertz z Instytutu Roberta Kocha potwierdza, że mimo jak na razie nielicznych przypadków zakażenia możemy mówić o epidemii.

Nie będzie ona odpowiedzialna za podejmowanie decyzji, czy ognisko choroby należy ogłosić stanem zagrożenia zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym, czyli najwyższą formą ostrzeżenia WHO, która jest obecnie stosowana w przypadku mniemanej pandemii COVID-19.


„W Europie rozpoczyna się sezon letni, któremu towarzyszą masowe zgromadzenia, festiwale i imprezy, obawiam się, że transmisja (małpiej ospy – PAP) może przyspieszyć, ponieważ obecnie wykrywane przypadki dotyczą osób angażujących się w aktywność seksualną, a objawy (tej choroby) są dla wielu osób nieznane” – przekazał Hans Kluge w komunikacie opublikowanym na stronie internetowej WHO.

W ciągu ostatnich dni przypadki małpiej ospy zdiagnozowano w co najmniej ośmiu europejskich państwach – Belgii, Francji, Niemczech, Włoszech, Portugalii, Hiszpanii, Szwecji i Wielkiej Brytanii, a także w USA, Kanadzie i Australii – przypomniał Kluge.

Czy znów zamkną nas w klatkach?

Już nie raz miałem okazje pisać w TS o obawach podzielanych przez wielu komentatorów życia publicznego, że na jednej „pandemii” się nie skończy. Że, aby złamać morale społeczne, tlącą się jeszcze chęć oporu przeciw narzucanym absurdom, potrzebna będzie „powtórka z rozrywki” – kolejna „śmiertelna pandemia” i kolejny stan amoku. Taki, na wpół agonalny z powodu strachu, stan psychiczny stwarza wielkie ułatwienia pragnącym założyć społeczeństwu kajdany nowych ograniczeń, zakazów, nakazów, przyzwoleń za okazaniem lub stanowczych odmów, gdy brak będzie okazania: dowodu, paszportu, zaświadczenia. Czyli ponownie sprowadzić nas do parteru, z którego nie będzie innego wyjścia jak tylko uległość. Taka sama, jaką przewiduje Michel Houellebecq. Tylko że nie wobec islamu, a lokalnych i globalnych despotów. A może wobec jednych i drugich?


W brytyjskiej prasie 7 maja pojawiła się informacja o pierwszym wykrytym przypadku zakażenia małpią ospą u osoby, która przybyła niedawno z Nigerii. „Pacjent jest leczony w specjalistycznym oddziale w Londynie po zdiagnozowaniu u niego małpiej ospy, rzadkiej infekcji wirusowej”, pisał „The Guardian”.


Z kolei inne źródło informacji, alternatywne, jak zwykło się określać komunikatory działające poza systemem wielkich koncernów medialnych, portal Off-Guardian zauważa, że jak na razie wszystko zaczyna przypominać to, co działo się dwa lata temu, gdy operacja kowid dopiero się rozkręcała. Małpia ospa podobno pojawiła się prawie jednocześnie w kilkunastu różnych krajach na czterech różnych kontynentach. „Jak napisaliśmy we wczesnych dniach «pandemii» [chodzi o COVID-19], jedyną rzeczą rozprzestrzeniającą się szybciej niż choroba jest strach. Dwa tygodnie po pierwszej informacji o zakażeniu [małpią ospą] pojawiły się w Wielkiej Brytanii znane nam już, aż za dobrze, nagłówki «Po prostu… Pandemia 2: Małpia ospa!!». I już media rozpoczęły rozkręcanie histerii, podejmując pierwsze kroki w jakżeż dobrze nam znanym dziele siania strachu i nakręcania sprężyny obaw do punktu jej pęknięcia skutkującego paniką”.

Chcą ponownie sprowadzić nas do parteru, z którego nie będzie innego wyjścia jak tylko uległość. Taka sama, jaką przewiduje Michel Houellebecq. Tylko że nie wobec islamu, a lokalnych i globalnych despotów. A może wobec jednych i drugich?


Portal Sky News informaował 20 maja, że liczba przypadków małpiej ospy na Wyspach „podwoiła się” – z dziesięciu zakażeń skoczyła gwałtownie do… dwudziestu. Ale przecież to dopiero początek, przed nami sezon letni, a wraz z nim wyjazdy, spotkania, koncerty gromadzące tłumy.


Ten typ wirusa uważano za endemiczny, występujący tylko w tropikach, ale nic dziwnego, że zaczyna atakować w Europie. Wszak znana nam jest, również szeroko propagowana przez media, teza o ocieplaniu się klimatu i o tym, że wraz z nim zaczną nawiedzać Europę nieznane jej do tej pory tropikalne choroby. Tak więc jedno szalbierstwa może być użyte jako dowód „prawdziwości”… drugiego. Ale to dla macherów nie problem. Piramida kłamstw nie jest przecież budowana po to, aby wyjaśniać, tylko aby ściemniać. W tej machinie wszystkie tryby muszą się zazębiać, a że krąży ona w próżni nierzeczywistości? To żadne zmartwienie. Nikt przecież nie będzie wychylał z tej maszynerii głowy, z obawy przed próżnią właśnie.


Do łgarstw dorzuca się trochę prawdy: „WHO stwierdziła, że większość z przypadków małpiej ospy jest łagodna, ale ostrzegła, że choroba może być cięższa, szczególnie u małych dzieci, kobiet w ciąży i osób z obniżoną odpornością” – chodzi o budowanie wizerunku osoby bądź instytucji bezstronnej. W końcu ktoś musi wiarygodnie kłamać i wodzić za nos.


Szef brytyjskiego ministerstwa zdrowia Sajid Javid powiedział: „poinformowałem ministrów zdrowia G7 o tym, co wiemy do tej pory. Większość przypadków jest łagodna i mogę potwierdzić, że kupiliśmy kolejne dawki szczepionek, które są skuteczne przeciwko małpiej ospie”.

Putin walczy małpami?

„Czy małpia ospa może stać się nową pandemią?”, stawia pytanie New Scientist i odpowiada tak, aby z jednej strony nie wywoływać paniki (jeszcze?); a z drugiej, aby mieć otwartą inną opcję. Właśnie tą, którą testowano przez dwa lata: „Prawdopodobnie nie, ale może jednak tak!”. Z kolei portal Science ostrzega, że „pytania o epidemię małpiej ospy nasilają się wraz ze wzrostem liczby przypadków tej choroby”.


Jak wspomniałem, pojawienie się tropikalnej pandemii w Europie można będzie „wyjaśniać” zmianami klimatycznymi, zwiększając tym samym wiarę w dramatyczne konsekwencje ocieplenia klimatu. Można też obwinić o to Putina, nakręcając spiralę strachu przed apokalipsą III wojny światowej. Byłoby jak u Hitchcocka: najpierw trzęsienie ziemi, czyli „Pandemia” 2, a później napięcie rosłoby, aż do punktu kulminacyjnego, czyli odpalania głowic nuklearnych. Wprawdzie tylko w telewizorze, ale w dzisiejszych czasach nie ma to żadnego znaczenia, bo chodzi o efekt, a ten byłby ten sam – śmierć. Choć w naszym wypadku byłaby to śmierć z przerażenia.

„Według eksperta w tej dziedzinie, Rosja rozważała możliwość wykorzystania małpiej ospy jako broni biologicznej przynajmniej od początku lat 90. XX w.” – „The Mirror”przywołuje słowa byłego eksperta ds. broni biologicznej w Związku Radzieckim, pułkownika Kanata Alibekova – znanego również jako
Kenneth Alibek


„The Mirror”, lewicowy brytyjski tabloid, zdaje się już nakręcać paranoję putinowską: „Rosja rozważała użycie małpiej ospy jako broni biologicznej, twierdzi były sowiecki naukowiec”. W tabloidzie czytamy, że: „Według eksperta w tej dziedzinie, Rosja rozważała możliwość wykorzystania małpiej ospy jako broni biologicznej przynajmniej od początku lat 90. XX w. Były ekspert ds. broni biologicznej w Związku Radzieckim, pułkownik Kanat Alibekov – znany również jako Kenneth Alibek – twierdził w niedawno opublikowanych wywiadach, że kraj [Rosja] posiada program mający na celu ustalenie, jakie wirusy można wykorzystać w ewentualnej wojnie biologicznej. Alibekov był zastępcą szefa programu broni biologicznej ZSRR do czasu upadku tego państwa w 1991 r.”.


Cytowany przez „The Mirror” dr Alibekov powiedział: „Opracowaliśmy specjalny program, aby określić, jakie modelowe wirusy można wykorzystać zamiast ludzkiej ospy prawdziwej. Przetestowaliśmy wirusa ospy krowiej, wirusa ospy myszy, wirusa ospy króliczej i wirusa ospy małp jako modele ospy prawdziwej. Po upadku Związku Radzieckiego Rosyjskie Ministerstwo Obrony postanowiło kontynuować pracę z małpią ospą, aby stworzyć przyszłą broń biologiczną”. Alibekov miał zeznawać przed Kongresem Stanów Zjednoczonych, gdzie powiedział, że jest „przekonany, że rosyjski program broni biologicznej nie został całkowicie zlikwidowany”.


Sugestia, jaka pada w tabloidzie, to tylko jeden z kierunków, w jakim podążyć może narracja tzw. prasy światowej, czyli kilku dużych magazynów, za którymi pójdą posłusznie inne media, z naszymi (niestety!) włącznie. To przygotowanie jednego z kierunków ataku, mogącego nastąpić, ale niekoniecznie.


Jak na razie, podobnie jak w przypadku SARS-Cov-2 i pomimo plotek, że odejdzie ze Światowej Organizacji Zdrowia, Rosja wydaje się działać w zgodzie z agendą WHO. Już teraz „zaostrzają zasady kwarantanny granicznej”, szczepią pracowników służby zdrowia i dostarczają wszystkim chętnym na świecie szybkie testy na obecność wirusa małpiej ospy.

A maska gdzie?!

Strona Off-Guardian podkreśla: „Żeby było jasne, małpia ospa (cokolwiek to oznacza w tym kontekście) NIE jest rosyjską bronią biologiczną. Nie jest to też zachodnia broń biologiczna. Albo chińska broń biologiczna. To tylko kolejna przerażająca historia”. To kolejny sygnał ostrzegawczy tzw. światowych elit, że wszystko jest możliwe, że kolejne miesiące, a nawet lata terroru sanitarnego, pod przykryciem którego wprowadzany będzie reżim, o jakim świat jeszcze nie słyszał, mogą niebawem znów nadejść.


Mimo że „przypadków” jest zaledwie kilkadziesiąt, Światowa Organizacja Zdrowia zwołała nadzwyczajne spotkanie, co jest dziwną rzeczą, gdyż ich coroczne zgromadzenie zaczynało się następnego dnia. „Ale myślę, że kiedy wprowadzasz nowy produkt, musisz zrobić wszystko, co w twojej mocy, aby rozkręcić szum”, pisze publicysta Off-Guardian. Czy tym razem zacznie się nie od Wuhan, ale od stanu Nowy Jork? W każdym razie, jak podaje strona Mail, pomimo tylko dwóch „przypadków” w całych Stanach Zjednoczonych Nowy Jork przywraca zalecenia dotyczące noszenia masek. 23 maja pojawiła się informacja, że pacjent z Nowego Jorku uzyskał pozytywny wynik testu na obecność tego samego rodzaju wirusa, co wirus małpiej ospy. Urzędnicy miejscy twierdzą, że drugi możliwy pacjent z małpią ospą uzyskał negatywny wynik testu na obecność wirusa.

Szef brytyjskiego ministerstwa zdrowia Sajid Javid powiedział: „poinformowałem ministrów zdrowia G7 o tym, co wiemy do tej pory. Większość przypadków jest łagodna i mogę potwierdzić, że kupiliśmy kolejne dawki szczepionek, które są skuteczne przeciwko małpiej ospie”.


Mimo to stanowy departament zdrowia zachęca nowojorczyków do noszenia masek na twarzy w celu ochrony przed wybuchem nowego wirusa, a także COVID-19 i grypy. Wprawdzie ten rodzaj ospy rozprzestrzenia się głównie poprzez kontakt fizyczny, ale może być również przenoszony przez kropelki oddechowe w powietrzu, twierdzą media, najwyraźniej przygotowując grunt pod rozkaz „maski włóż”, który padnie już nie w skali miejskiej, ale globalnej, światowej.


W międzyczasie Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) wydały ostrzeżenie, wzywając lekarzy i stanowe departamenty zdrowia do „czujności” w obliczu zwiększonego globalnego rozprzestrzeniania się małpiej ospy. Alarm CDC skierowany do lekarzy pojawił się zaledwie dwa dni po tym, jak agencja potwierdziła pojedynczy przypadek zakażenia wirusem małpiej ospy u mężczyzny z Massachusetts. Agencja wydała ostrzeżenie dla pracowników służby zdrowia, „więc jesteśmy przygotowani na to, co może nadejść”.


„Wirus pojawia się w zupełnie nowy sposób, w jaki się nigdy wcześniej nie pojawiał” – powiedział „The Washington Post” Brett Petersen, zastępca szefa oddziału CDC ds. wirusów ospy i wścieklizny. „Stąd bierze się wiele obaw”. Oprócz dwóch potwierdzonych przypadków w USA CDC monitoruje sześć osób w Ameryce pod kątem możliwej infekcji małpią ospą.

Już ktoś na tym zarabia

Na razie liczba zakażeń na świecie jest śladowa. Żadne z nich nie zakończyło się śmiercią. Ale „eksperci” zalecają czujność. Fabian Leendertz z Instytutu Roberta Kocha potwierdza, że mimo jak na razie nielicznych przypadków zakażenia możemy mówić o epidemii. Uspokaja jednak: „jest bardzo mało prawdopodobne, aby ta epidemia trwała długo. Przypadki można dobrze wyizolować poprzez śledzenie kontaktów, a ponadto istnieją leki i skuteczne szczepionki, które można zastosować w razie potrzeby”.


Ale kocioł musi być pod parą, bo lokomotywa dziejów zmieniająca świat pod sztandarem walki z morem w każdej chwili może ruszyć; stąd służby medyczne Niemiec oświadczyły po wykryciu pierwszego przypadki małpiej ospy w swoim kraju: „To największa i najbardziej rozpowszechniona epidemia małpiej ospy, jaką kiedykolwiek widziano w Europie”.

Tylko od decyzji politycznych, i to na najwyższych szczeblach, więc podejmowanych w Davos i okolicach, oraz przez „filantropów” i sponsorów życia politycznego na całym świecie, zależeć będzie czy skończy się na jednym, dwu lub kilku, kilkunastu przypadkach, czy też pojawią się nowe „trumny z Bergamo”.


„W Europie rozpoczyna się sezon letni, któremu towarzyszą masowe zgromadzenia, festiwale i imprezy, obawiam się, że transmisja może przyspieszyć, ponieważ obecnie wykrywane przypadki dotyczą osób angażujących się w aktywność seksualną, a objawy są dla wielu osób nieznane” – przekazał Hans Kluge, dyrektor WHO Europa.


Jest jednak dobra wiadomość… w każdym razie dla producentów szczepionek. Jak donosi Whitney Webb, cytowany przez Off-Guardian, dwie walczące z trudnościami firmy farmaceutyczne już odnotowały duży wzrost akcji po „wybuchu” epidemii: Niezależnie od tego, jak potoczy się sytuacja z małpią ospą, dwie firmy już zarabiają. Wraz ze wzrostem obaw związanych z małpą ospą wzrosły też udziały Emergent BioSolutions i SIGA Technologies. Obie firmy zasadniczo mają monopole na rynku amerykańskim, a także na innych rynkach, na szczepionki i leczenie ospy. Ich główne produkty skoncentrowane na ospie są również używane do ochrony przed małpią ospą lub jej leczenia. W efekcie akcje Emergent BioSolutions wzrosły w ciągu kilku dni o 12%, a SIGA o 17,1%.


Nie ma dostępnych środków terapeutycznych specjalnie ukierunkowanych na tę chorobę – ze względu na niską częstość jej występowania – chociaż wiele leków, które są skuteczne przeciwko ospie prawdziwej, może również leczyć ospę małpią. Stąd nadzieja na wzrost akcji zwiększa się z każdym kolejnym ruchem nakręcającym spiralę obaw o „zdrowie społeczne”.

Poznasz ciotkę po masce

Dr Amesh Adalja, ekspert ds. chorób zakaźnych z Johns Hopkins University w Baltimore w stanie Maryland, powiedział DailyMail.com, że „wirus rozprzestrzenia się poprzez kontakt fizyczny – i że rozprzestrzenia się poprzez «kropelki oddechowe» tylko tych osób, które już wykazują objawy”. Zmienia to formułę rozprzestrzeniania się wirusa w porównaniu z tym, do czego przyzwyczajono nas po dwóch latach „pandemii” COVID-19. Dr Adalja podaje również wyjaśnienie, dlaczego wiele przypadków wykrytych w Europie dotyczy homoseksualistów i biseksualnych mężczyzn. „[Wirus małpiej ospy] Rozprzestrzenia się poprzez bliski kontakt cielesny”. Bliski i bardzo osobliwy, sądząc z wypowiedzi dr. Adalji.


W związku z tym dr Jennifer McQuiston, wysoki rangą urzędnik w CDC, powiedziała Stat News: „Myślę, że naszym problemem jest to, iż biorąc pod uwagę, że masz [aż] cztery przypadki wśród mężczyzn uprawiających seks z innymi mężczyznami [na zaledwie kilka przypadków odnotowanych], prawdopodobnie musimy pomyśleć o wysyłaniu wiadomości do naszych klinik STI [szpitale zajmujące się leczeniem chorób przenoszonych drogą płciową]… o tym, na co powinny zwracać uwagę”.


Gdyby w tej sytuacji znów ktoś wpadł na pomysł z maskami, obowiązek ich noszenia dotyczyłby osób objawowych. A ponieważ jak na razie wiele wskazuje na to, że wśród takich wyróżnialiby się pederaści, swą nadreprezentatywnością, stąd pojawienie się skojarzenia osoby noszącej maskę z osobą o dziwacznych upodobaniach seksualnych mielibyśmy jak w banku. Co mnie osobiście ani martwi, ani cieszy. Rzecz podaję jedynie z obowiązku dziennikarskiego.

Dr Amesh Adalja, ekspert ds. chorób zakaźnych z Johns Hopkins University w Baltimore w stanie Maryland, powiedział DailyMail.com, że „wirus rozprzestrzenia się poprzez kontakt fizyczny – i że rozprzestrzenia się poprzez «kropelki oddechowe» tylko tych osób, które już wykazują objawy”.


I dlatego jak na razie nie ma się czego obawiać; aby rozkręcić histerię trzeba by najpierw wymazać z pamięci ludzkiej co najmniej dwa przekazy, które już poszły w świat: grupą ryzyka i środowiskiem potencjalnych „siewców śmierci” byliby pederaści (zapewne płci obojga, a nawet więcej niż obojga); zarażają kropelkowo tylko objawowi, więc siłą skojarzenia, choć nie logiki, każdy zamaskowany byłby rozpoznawany jako pedek.


A to z kolei mogłoby wzmocnić tzw. krzywdzące stereotypy mówiące, że środowiska zboków to nie tylko syf pod względem moralnym, ale też medycznym. Oczywiście nikt nie śmie obecnie mówić takich rzeczy, tym bardziej, że są nieprawdziwe. A że się tak mówi? Cóż, wiele się na tym świecie mówi, czasami do rzeczy, a czasami od. Mówi się na przykład, że Izrael ma bombę atomową. I co? I nic; mówi się.


Z drugiej strony większość przeżuwaczy kaszy manny wypichconej przez media głównego nurtu ma pamięć rybki akwariowej; więc wymazanie z pamięci nawet istotnych faktów nie powinno być trudne; więc może jednak się zdecydują?