dr Robert Kościelny
Alliance for Human Research Protection (AHRP) to międzynarodowa sieć lekarzy i osób niebędących medykami, którzy są zaangażowani w przestrzeganie humanitarnych wartości i standardów etycznych zapisanych w przysiędze Hipokratesa, Kodeksie Norymberskim (1947) oraz Powszechnej Deklaracji UNESCO o Bioetyce i Prawach Człowieka (2005), mówiącej że: „Każda medyczna interwencja profilaktyczna, diagnostyczna i terapeutyczna może być przeprowadzana wyłącznie za uprzednią, dobrowolną i świadomą zgodą zainteresowanej osoby, w oparciu o odpowiednie informacje”.
Spotkanie „wielkiej trójki” w Davos
Na stronie tej organizacji możemy znaleźć zapis konferencji, jaka miała miejsce 23 stycznia 2022 r. w Brukseli. Tytuł spotkania z dziennikarzami brzmiał: „Wezwanie do Europy: stawką jest przyszłość naszych dzieci”. Celem konferencji było przedstawienie prasie oraz mieszkańcom Kontynentu szerokiego zakresu problemów, przed którymi stoimy dzisiaj, zwłaszcza w kontekście wydarzeń mających miejsce w czasie „pandemii”. Wydarzeń będących brutalną ingerencją w demokrację, prawa obywatelskie, wolności konstytucyjne. Poniewierających godność ludzką i doprowadzających do setek tysięcy (jeśli nie kilku milionów) zgonów nadmiarowych w Europie (w Polsce liczba ofiar błędnej i obłędnej polityki narzuconej obywatelom sterroryzowanym strachem wyniosła co najmniej 200 tys. ludzi).
Zebrani na konferencji przedstawiciele różnych organizacji społecznych i medycznych (takich jak wspomniana sieć AHRP) przez dwie godziny dzielili się ze słuchaczami przemyśleniami i spostrzeżeniami. Uczestnicy, niezależnie od różnic poglądów w innych kwestiach, zgodzili się w tej zasadniczej, tej najważniejszej – od kilku lat dochodzi do bezprecedensowych w okresie po drugiej wojnie światowej ataków na wolność, godność, własność. „Naszym wspólnym celem jest zachowanie demokracji przed globalnym atakiem”. A taki miał miejsce w ciągu tych dwu strasznych lat. I nie jest powiedziane, że nie będzie dalszego ciągu. Towarzyszy nam stały brak pewności. Obowiązek namordników utrzymany w niektórych miejscach jest po to właśnie, aby trwał w nas ten nieustający dygot, ta świadomość, że jeszcze nic nie jest pewne. I że propaganda śmierci, posiew przerażenia i pogardy będą kontynuowane.
W czasie wspomnianej konferencji w stolicy Belgii ponad 300 tys. osób zgromadziło się na Rajdzie Wolności, którego organizatorzy uzyskali legalne zezwolenie na zlot. „Gdy tylko pierwsza osoba zaczęła przemawiać, policja nakazała rozejść się tłumowi. Siły porządkowe, jako «argumentu» dla swego polecenia użyły gazu łzawiącego, armatek wodnych, psów i zagroziły konną policją”. Film z tych wydarzeń został usunięty z YouTube’a, któremu szefuje Susan Wojcicki. Nawiasem mówiąc, premier Morawiecki chwalił się, że pani Wojcicki to jego kuzynka. W styczniu 2022 r. kuzynostwo spotkało się w Davos na szczycie Światowego Forum Ekonomicznego. Z obowiązku publicystycznego należy przypomnieć, że było to na miesiąc przed eksplozją histerii kowidowej, która jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki objęła jednocześnie cały glob. Od wieżowców Manhattanu po nory w fawelach zaczął panować jeden przekaz – maski, dezynfekcja, dystans. I jedna oficjalnie uznawana i prowokowana przez władze i media postawa wobec sceptyków narracji kowidowej – agresja, nienawiść, pogarda.
Tak więc drogi Klausa Schwaba, führera wielkiego resetu, polskiego premiera Morawieckiego ps. „Miska Ryżu” i kuzyneczki cenzurującej wypowiedzi niekorzystne dla tzw. globalistów, tej ponurej sitwy, grona niesympatycznych buców, z którymi żaden szanujący się człowiek nie chciałby mieć nic do czynienia – zbiegły się w jednym miejscu i czasie. Przypadkowa koincydencja miejsca, czasu, wydarzenia i osób czy spotkanie nieprzypadkowe w tym samym mieście, w tym samym czasie, na tym samym szczycie? I w tym samym celu? A jeśli tak, to jakim?
Jednoznaczne skojarzenia z „ostatecznym rozwiązaniem”
Podlegamy masowemu praniu mózgu, mówił prof. Zbigniew Nęcki w PL1.TV, w kwietniu 2021 r., czyli w środkowej fazie masowej histerii kowidowej rozbudzonej i podtrzymywanej przez władze. Nieustanne bombardowania liczbami zarażonych, chorych, zmarłych na kowid czy z kowidem ma nas wprowadzić, i w rzeczy samej wprowadza, w stan „wyuczonej bezradności”, wyjaśnia psycholog społeczny.
W tym kontekście przypomnijmy jedną tylko wypowiedź siewcy przerażenia prof. Horbana. Ten, bez wątpienia, uczony podkreślił w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”: „Żarty się skończyły: Omikron nie jest dostatecznie hamowany przez część szczepionek. W ciągu kilku tygodni do szpitali może trafić nawet milion osób zakażonych kowidem”. Wypowiedź miała miejsce 23 grudnia 2021 r. Jak wiemy, po kilku tygodniach nie milion, ale kilka milionów osób, nie – trafiło, ale przeszło, nie – do szpitali, tylko do Polski, nie – chorych, ale Ukraińców. Bez masek, bez szczepień (jedno z najniższych „wyszczepień” na kowida w Europie), bez dystansu, bez kontroli sanitarnej. Według „przepowiedni” takiego znawcy tematu jak cytowany czy ekspertów typu Simon, Grzesiowski, weterynarz Dzieciątkowski w kraju winna wybuchnąć kowidowa bomba atomowa znacznie przewyższająca siłą rażenia te z Hiroszimy i Nagasaki razem wzięte. A tu nic, nawet kapiszon nie strzelił.
Nic od nas nie zależy, nie jest w naszej mocy przeciwstawić się otaczającym nas coraz szczelniej, coraz ciaśniej zagrożeniom. Jedynym ratunkiem jest rząd, jedyną „prawdą” jego narracja. Kto uważa inaczej, jest szkodnikiem, jest wrogiem, jest godnym opresji i prześladowań. Pomysły do tej pory niesłychane, jak odmówienie „wrogom sanitarnym” dostępu do produktów żywnościowych, uznanie za ludzi „gorszego sortu”, segregacja nie tylko pojawiają się w opętanych strachem głowach, ale są coraz częściej artykułowane i z coraz większą mocą pożądane i oczekiwane od władz. I to przy biernej postawie (a bywa, że głośno wyrażanym poparciu) całej zgrai autorytetów moralnych, „chodzących sumień” i „najwrażliwszych z wrażliwych”. Czyż nie przypomina to czasów, w których „świat milczał, choć widział”?
Nie mając najmniejszego zamiaru umniejszać dramatu Holokaustu, czy relatywizować go, należy zwrócić uwagę, że bardzo wielu ludziom, w tym żydowskim ofiarom hitlerowskiego bestialstwa, obecne poczynania władz, wszak demokratycznych i liberalnych, jak też ich odnoszenie się do obywateli, zwłaszcza nieulegających histerii – kojarzyły się z czasami terroru okupacyjnego i stosunkiem hitlerowców do Żydów. Pisałem o tym kilka razy w „Teorii Spisku”
Elie Wiesel, ocalały z Auschwitz i laureat Nagrody Nobla, człowiek uznany za głos ofiar Shoah twierdził: „Obojętność i milczenie ludzi doprowadziły do Holokaustu. Milczenie i obojętność jest największym grzechem ze wszystkich”.
AHRP zwraca uwagę, że: „Dzisiaj ci, którzy przeżyli dramat obozów zagłady i gett, są wstrząśnięci opiniami podsycającymi strach i lansującymi potrzebę zastosowania środków dyskryminacyjnych wobec mniejszości. Przerażające sceny, w których policja w czarnych mundurach brutalnie atakuje demonstrantów w europejskich miastach, w Australii oraz w Izraelu, to bolesne przypomnienia preludium do Holokaustu”. Nie wolno zatem zapominać, kto w czasie histerii ostatnich dwu lat „stał tam, gdzie stało ZOMO”.
Wspomniany wyżej prof. Nęcki również wskazywał na to, jakie to formacje polityczne używały i używają nadal prania mózgu jako metody zapanowania nad ludźmi – zwolennicy i propagatorzy wszelakich odmian totalitaryzmu: czerwonego, brunatnego i sanitarnego.
Bliżej Mengele niż Hipokratesa
AHRP pisze, omawiając podobieństwa między modus operandi hitlerowców oraz obecnych „liberałów” kowidowych: „Naziści używali psychologicznej broni strachu i propagandy, by narzucić ludobójczy reżim. Demonizowanie Żydów jako roznosicieli chorób i przyczynę nędzy społeczeństwa. Zarzucali im, że są przyczyną niepowodzeń politycznych i kryzysu gospodarczego [vide: współczesne obarczania ludzi nienoszących masek za rozwój i trwanie pandemii – R.K.]. Systematycznie zacierali normy i wartości moralne”. Tak jest i dziś. Pod pozorem ochrony zdrowia publicznego rządzący napluli ludziom w dusze.
„Dzisiejsi drapieżcy również wykorzystują strach i propagandę, aby utrzymać stan niepokoju i bezradności. Cel – wtedy i teraz – jest identyczny – nakłonić ludzi do bycia posłusznymi i bezkrytycznego przestrzegania dyrektyw. Globalny atak na nasze wolności i nasze prawo do samostanowienia jest ułatwiony dzięki posługiwaniu się medycyną jako narzędziem walki. Wtedy i teraz establishment medyczny zapewnił pozory legitymizacji masowego morderstwa medycznego”.
Znów warto przywołać wywiad z PL1.TV, tym razem przeprowadzony z dr. Normanem Pieniążkiem przez red. Jacka Frankowskiego. Dr Pieniążek mówił, że rający „szczepionki” lekarze bardzo dobrze wiedzieli (a w każdym razie wiedzieć powinni), że mogą być one szkodliwe. Są tacy propagatorzy tego produktu medycznego, o których można z całą pewnością powiedzieć, iż wiedzieli, że łżą. I wiedzieli, dlaczego to robią.
W końcu, przypomina AHRP, to nie gdzie indziej, ale w szpitalach zgładzono 1 tys. niemieckich niemowląt i małych dzieci – które były pierwszymi na świecie ofiarami morderstwa medycznego – uznanych przez hitlerowców za „niezdatne do życia” czy też „niewarte życia”. Posłusznym i uległym medykom czasów „pandemii” bliżej było do kultu zdrowia i siły Mengele niż tradycji etosu grecko-chrześcijańskiego w medycynie. Zresztą przynajmniej niektórym z nich nadal jest bliżej; tym, którzy idą w zaparte odnośnie do sensu stosowania i utrzymywania restrykcji i celowości szczepionek.
W 2020 r. światowe rządy ogłosiły stan wyjątkowy i wydały nakazy medyczne, które wcześniej byłyby nie do pomyślenia, jako szalenie niebezpieczne dla zdrowia i życia ludzi. Medyk, który spróbowałby samowolnie wcielać je w życie (teleporada, choć nie tylko ona) zostałby pozbawiony prawa wykonywania zawodu, przynajmniej na jakiś czas. AHRP przypomina: „szpitalom zabroniono leczenia osób starszych w domach opieki. Rezultatem były masowe morderstwo medyczne – które Szwecja nazwała «aktywną eutanazją». Szpitale w Wielkiej Brytanii stosowały letalne (śmiertelne) dawki leku midazolam (pochodna benzodiazepiny) do medycznego mordowania osób starszych. Lekarze w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych nie mogą przepisywać istniejących, licencjonowanych, bezpiecznych i skutecznych terapii ratujących życie pacjentom z kowid. Dziś ludzkość jest zagrożona przez globalnych spadkobierców nazistów. Prawdziwym wirusem, który nadal infekuje te drapieżniki, jest eugenika”.
Świadomi, bezwzględni, bardzo dobrze wiedzą, co czynią…
Jarosław Kaczyński zapytany w sierpniu 2021 r. o to, czy szczepienia będą obowiązkowe, stwierdził, że „odmowa szczepienia to nie jest kwestia wolności jednostki”, a osoby niezaszczepione „mogą spodziewać się obostrzeń”. W ostatnich dniach grudnia 2021 r. szef PiS i jednocześnie wicepremier „do spraw bezpieczeństwa” w rządzie Morawieckiego w rozmowie z Interią przyznał, że sam zachęca wszystkich do szczepień: „ludzie muszą się szczepić, to sprawa podstawowa”. Co więcej, ówczesny wiceszef rządu nie wykluczył wprowadzenia obowiązku poddania się szprycowaniu nieprzebadaną eksperymentalną substancją, zwaną propagandowo „szczepionką”.
AHRP pisze: „Celem współczesnych nazistów jest zmniejszenie światowej populacji. Globalni oligarchowie są zdeterminowani, aby uzyskać całkowitą kontrolę nad światowymi zasobami – naturalnymi, finansowymi i ludzkimi”.
Bill Gates, uważany za zawołanego propagatora eugeniki i główny udziałowiec w branży szczepionek naciskał na to, aby jak najszybciej i na jak największą skalę zaszczepiać ludzi nieprzebadaną berbeluchą. AHRP zauważa: „Zastrzyki COVID wykorzystują eksperymentalną technologię transferu genów. Jego testowanie na globalnej populacji jest rażącym naruszeniem najważniejszego prawa człowieka do: «dobrowolnej, świadomej zgody». Ci, którzy odmawiają przyjęcia produktu medycznego, są oczerniani jako rozsiewacze śmiercionośnego wirusa. Podlegają coraz surowszym karom i dyskryminacji. Prawo w Niemczech, Austrii i we Włoszech po raz kolejny zostało unieważnione przez orgię faszystowskiego siania nienawiści. Tym razem celem są nieszczepieni”.
Oficjalnie powodem nakazu poddania się „szczepieniom” była ochrona ludzi przed zarażeniem się i przenoszeniem infekcji. Jednak niepodważalne dowody wskazują, że iniekcje COVID nie zapobiegają infekcji ani jej przenoszeniu i nie zapewniają odporności. Nawet dyrektor Centrum Kontroli i Prewencji Chorób, Rochelle Walensky, przyznała, że szczepienia COVID nie mogą zapobiec transmisji, czytamy na stronie AHRP.
Tu ponownie przychodzi nam powołać się na opinie dr. Normana Pieniążka, specjalisty w dziedzinie genetyki biochemicznej zatrudnionego m.in. w CDC (amerykański sanepid), wypowiedziane w PL1.TV. Uczony stwierdził m.in., że szczepionki mRNA nie były zalecane do stosowania nawet na zwierzętach, bo uznano je za zbyt niebezpieczne. „Powinno się o nich mówić pseudoszczepionki, bo nie pomagały zwalczać choroby, ale prowokowały do autoagresji immunologicznej. Stąd nigdy nie powinny być stosowane”.
Naukowiec, podczas cytowanej tu rozmowy z red. Jackiem Frankowskim, powiedział też, że do 2020 r. nie zrobiono szczepionki opartej o technologię mRNA, bo z badań wynikało, że taka się po prostu nie nadaje do zwalczania wirusa SARS-CoV-2. Jednak już w sierpniu 2021 r. pojawiła się inna szczepionka firmy Novavax z Baltimore, oparta na innej, bezpiecznej technologii. Tyle że nie znalazła uznania w gremiach wydających zezwolenie na dopuszczenie produktów medycznych do obrotu. I dopiero w 2022 r., gdy miliardy ludzi zaszczepiono pseudoszczepionką dającą groźne powikłania, dopuszczono ją do użytku. Dlaczego tak długo zwlekano, skoro od ręki zatwierdzano inne? Czwarta dawka zatwierdzonej „szczepionki” została dopuszczona po przebadaniu jej na… ośmiu myszach. „To nie jest żadna nauka. To jest korupcja plus głupota”, stwierdził Norman Pieniążek, dodając: „Szczepionka z Baltimore mogłaby nie działać tak jak szczepionki na grypę, ale przynajmniej nie rozchodziłaby się po całym organizmie”.
Albert Bourla, dyrektor generalny Pfizer, przyznał, że „dwie dawki szczepionki zapewniają bardzo ograniczoną ochronę – jeśli w ogóle”.
Jeśli zaszczepione osoby mogą zarazić się i rozprzestrzeniać kowid – dlaczego są uprzywilejowane? Dlaczego osoby nieszczepione – które odmawiają wstrzyknięcia klinicznie bezwartościowego produktu – są oczerniane, dyskryminowane, zagrożone utratą pracy i możliwości kontynuowania nauki? „Jeśli zastrzyki COVID nie chronią niczyjego zdrowia, jaki jest prawdziwy cel obowiązku poddania się szczepieniom i paszportów cyfrowych?”, zastanawia się AHRP.
Wielu niezależnych naukowców ostrzega, że te zastrzyki są biologiczną bronią masowego rażenia. Dziesiątki tysięcy lekarzy, naukowców i pielęgniarek odmawiają zastrzyków – nawet jeśli oznacza to utratę pracy i licencji.
Jeszcze jedna zatrważająca informacja: „Dane rządowe z Wielkiej Brytanii, Izraela, USA i EMA [Europejskiej Agencji Leków] potwierdzają, że odnotowano masowe zgony i obrażenia. W wyniku wstrzyknięcia do organizmu eksperymentalnej substancji zmarło blisko 38 tysięcy Europejczyków. A ponad 3 miliony 390 tys. doznało obrażeń. Zmarli zdrowi, wysportowani, młodzi dorośli. Dzieci cierpią na zapalenie mięśnia sercowego i zakrzepy krwi. U zaszczepionych pojawiają się również choroby neurodegeneracyjne”.
Ludzi poddano terrorowi propagandowemu i lawinie pogróżek ze strony władz, i zapędzono do punktów domięśniowego podawania substancji, o której niewiele było wiadomo. Z wyjątkiem tego, że nie zapobiega rozprzestrzenianiu się wirusa, zachorowalności na wirusa i śmierci z powodu wirusa. Jak też tego, że przyjęcie „szczepionki” grozi poważnymi skutkami ubocznymi, których skala nie została jeszcze przebadana.
Kto za to odpowie? Kiedy?