kkk

Harari – grabarz ludzkości?

Harari – grabarz ludzkości?

dr Robert Kościelny
Doradca Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) Yuval Noah Harari zauważył: „Technologia może zakłócić ludzkie społeczeństwo i sam sens ludzkiego życia na wiele sposobów, od stworzenia globalnej bezużytecznej klasy po wzrost kolonializmu danych i dyktatur cyfrowych”. Jak wielka, według cytowanego filozofa, jest siła nowych technologii w transformowaniu świata i kształtowaniu sposobów, w jakich ludzkość postrzega rzeczywistość – ba, „tworzeniu” ludzkości na nowo! – świadczy jego inna wypowiedź: „My, ludzie, powinniśmy przyzwyczaić się do myśli, że nie jesteśmy już tajemniczymi duszami. Jesteśmy teraz zwierzętami, które można zhakować. Dzisiaj mamy technologię do hakowania ludzi na masową skalę… Mój mózg, moje ciało, moje życie… czy to należy do mnie, czy do jakiejś korporacji, czy do rządu? A może do ludzkiego kolektywu?”.

Yuval Noah Harari: „Ani Gestapo, ani KGB nie mogły tego zrobić, ale wkrótce przynajmniej niektóre korporacje i rządy będą w stanie systematycznie hakować wszystkich ludzi. A jeśli rzeczywiście odniesiemy sukces w hakowaniu i inżynierii życia, to będzie to nie tylko największa rewolucja w historii ludzkości, to będzie największa rewolucja w biologii od powstania życia 4 miliardy lat temu”.
Na zdjęciu Harari z premierem Morawieckim, foto: kancelaria premiera.

Człowiek-maszyna

Latem 2021 r. nowa międzynarodówka, jak zgrabnie określił globalistyczne sitwy bloger Piotr Wielgucki (Matka Kurka), od ponad roku terroryzowała ludzkość, podnosząc wirusa przeziębienia do rangi pałeczki dżumy – tej samej, która w średniowieczu zmiotła ze świata żywych co najmniej jedną trzecią mieszkańców Europy. Zbrodnicza sitwa (pojawiająca się w przestrzeni publicznej pod różnymi nazwami, raz kabotyńskimi, innym razem pretensjonalnymi) czyniła swój niebotyczny rwetes za pomocą usłużnych mediów i „ekspertów” oraz pachołków na posadach prezydentów, premierów, a nawet monarchów i dyktatorów (z nielicznymi wyjątkami) poszczególnych krajów. Wtedy, gdy wypełniano nasze uszy wrzaskiem, podsuwano pod oczy „trumny z Bergamo” i napychano głowy sianem namolnej i prymitywnej (choć skutecznej, niestety) propagandy, mało kto miał czas i chęć, aby pomyśleć o tym, że cały czas, nieprzerwanie, osobnym, choć cichym i dyskretnym, szlakiem toczy się proces przemiany świata z takiego, w którym da się żyć, w kupę gnoju zalegającego w mrocznej, zapajęczonej oborze. Coraz częściej nazywanej nowym ładem.


W tym czasie w Off-Guardian ukazał się artykuł jednego z obserwatorów życia społecznego i politycznego, którzy, jak to się mówi, zachowali cały czas czujność, zdając sobie sprawę, że aktualna histeria, wzniecona przez globalistów, jest zasłoną dymną dla dawno podjętych kroków zmierzających wprost do zniewalania ludzkości i przerabiania jej na paszę dla wybranych. Tytuł materiału brzmi: „Od Russella i Hilberta do Wienera i Harariego: niepokojące początki cybernetyki i transhumanizmu.” („From Russell and Hilbert to Wiener and Harari: The Disturbing Origins of Cybernetics and Transhumanism”), a jego autorem jest Matthew Ehret.


Im bardziej jesteśmy zachęcani do myślenia jak zimne komputery, tym bardziej można by podtrzymywać tezę, że „komputery muszą zastąpić ludzką myśl”. Takim, niepokojącym oświadczeniem autor Off-Guardian rozpoczął swój tekst. Czy ma ono swoje uzasadnienie? Czy opiera się na solidniejszych podstawach niż tylko publicystyczna swada wyrastająca z chęci utrzymania zainteresowania czytelnika na czytanym właśnie tekście?


Matthew Ehret pisze, że sam pomysł, aby „umaszynowić” człowieka, a tych, którzy się do tego nie nadadzą, po prostu unicestwić za pomocą eugeniki, chociażby, pojawił się znacznie wcześniej. Być może, to już mój domysł, inspiracji do stworzenia podstaw teoretycznych można by szukać w słynnym dziełku Mettriego „Człowiek-maszyna” z 1748 r., negującym istnienie duszy nieśmiertelnej, opisującym człowieka jako twór wyłącznie materialny i działający jak maszyna.


Marginalne, ale ważne

Na marginesie warto zwrócić uwagę, że inspiracją dla tych osobliwych, choć znajdujących coraz więcej amatorów, przemyśleń materialisty Mettriego stały się wynalazki Jacquesa de Vaucansona, racjonalizatora, wychowanka jezuitów, który w późniejszych latach wstąpił do zakonu św. Franciszka. Vaucanson to genialny inżynier, twórca maszyn samoporuszających się oraz prekursor cybernetyki, jak też informatyki. Przypomnijmy, że Francuz skonstruował kilka automatów, a wśród nich słynną „Kaczkę”, której ukryty w środku mechanizm pozwalał pływać po wodzie, chwytać rzucane ziarna, połykać je i wydalać. Wynalazca zaprogramował pracę warsztatów tkackich przy użyciu kart dziurkowanych zastąpionych później walcem metalowym.


Czy można zaryzykować stwierdzenie, że ta historia jawnie ukazuje, jak lewackie fantazmaty żerują i pasożytują na pomysłach europejskiej i łacińskiej cywilizacji? Same nic nie tworzą, za to na gruncie wynalazków innych budują swoje królestwo nicości? Vaucanson, tak jak wielu przed nim i wielu po nim spadkobierców cywilizacji europejskiej, wymyślał i wprowadzał w życie udogodnienia dla życia i pracy. Mettrie, i jemu podobni, a będzie ich z czasem coraz więcej, patrząc na te dzieła i korzystając z ofiarowanych przez nie udogodnień, uprawiali myślową magię, która doprowadzi w końcu do ścinania głów tym, z którymi było szarlatanom nie po drodze.


W tym kontekście do rangi symbolu urasta fakt, że dwa automaty Vaucansona: „Flecista” oraz „Gracz na tamburynie” zostały zniszczone w toku rewolucji francuskiej.


To, co pobożny i pomysłowy Jacques de Vaucanson stworzył ad maiorem Dei gloriam (Na większą chwałę Bożą) oraz dla pożytku ludzkości, Mettrie (oraz jego następcy – filozofowie materialistyczni i aktywiści rewolucji) wykorzystał do stworzenia destrukcyjnego kultu.

Tacy jak Klaus Schwab mówią nam, że „czwarta rewolucja przemysłowa” zapoczątkuje nie tylko rozległe operacje automatyzacji i sztucznej inteligencji na każdym poziomie społeczeństwa, ale także da potężny impuls do połączenia ludzkości z maszynami.


Maszyna zniszczenia rozpędza się

„Z biegiem lat wyznawcy tego nowego kultu zaczęli działać jako sternicy w nowym globalnym statku Ziemi, dając początek nowej globalnej elitarnej klasie technokratów i oligarchów lojalnych tylko wobec swojej kasty i ideologii, dążących do jeszcze lepszego kształtowania ludzkich umysłów, upodabniania ich do maszyn obliczeniowych. Umysłów zdolnych do logiki i stosowania algorytmów, ale nie miłości czy kreatywności. Im bardziej ci kultowi technokraci, tacy jak Yuval Harari, Ray Kurzweil, Bill Gates czy Klaus Schwab, mogli myśleć jak zimne komputery, jednocześnie zmuszając ludzkość do tego samego, tym bardziej teza, że «komputery zastąpią ludzką myśl» musi być utrzymywana”.


W dziejącym się już wielkim resecie tacy jak Klaus Schwab mówią nam, że „czwarta rewolucja przemysłowa” zapoczątkuje nie tylko rozległe operacje automatyzacji i sztucznej inteligencji na każdym poziomie społeczeństwa, ale także da potężny impuls do połączenia ludzkości z maszynami. Tacy ludzie jak Elon Musk (obecnie lansowany jako obrońca wolności wypowiedzi w Internecie) i Ray Kurzweil z Google’a twierdzą, że to połączenie jest potrzebne, aby przejść do następnej fazy ewolucji człowieka. Yuval Harari głosi, że dźwignie ewolucji zostaną teraz przeniesione z przypadkowości natury do „nowych bogów”, czyli szefów Google’a, Facebooka i WEF.


Publicysta Off-Guardian jest zdania, że „deterministyczna wiara w syntezę człowiek-maszyna, która przenika myślenie wszystkich współczesnych transhumanistów, jest zarówno quasi-religijna, tak jak«religijne» są wszystkie odmiany praktyk i wierzeń okultystycznych, przerażająca, jak i po prostu błędna.


W latach 1949-1950 miały miejsce konferencje na temat problemów zdrowia i stosunków międzyludzkich w Niemczech. Ich zadaniem było przekonać świat, że wymyślona przez Theodora Adorno, jednego z liderów marksistowskiej szkoły frankfurckiej, osobowość autorytarna została wdrukowana w głowy niemieckich dzieci i młodzieży, stąd możliwe było dojście Hitlera do władzy. „Celem było przekonanie narodu niemieckiego, że cała wina dojścia Hitlera do władzy nie leży w szukaniu międzynarodowych spisków lub manipulacji City of London/Wall Street… ale raczej w «autorytarnym psychologiczno-genetycznym» usposobieniu Niemców”. Nie uwarunkowania międzynarodowe, ślepota polityczna przywódców państw demokratycznych, ale swoisty, kulturowo zdeterminowany, „kamień w mózgu” był przyczyną szaleństwa wojny. Stąd niezbędna stawała się operacja tego „kamienia” – przekształcenie cywilizacyjne Niemców i całego świata Zachodu.

Program był nadzorowany przez dyrektora Instytutu Tavistock
Kurta Lewina, który do tego czasu stał się czołową postacią szkoły frankfurckiej i innowatorem nowej techniki prania mózgu, zwanej „treningiem wrażliwości”, która w dużej mierze opierała się na wykorzystaniu kompleksów winy i siły presji grupowej


Człowiek-bydlę poprzedzi człowieka-maszynę

Program był nadzorowany przez dyrektora Instytutu Tavistock Kurta Lewina, który do tego czasu stał się czołową postacią szkoły frankfurckiej i innowatorem nowej techniki prania mózgu, zwanej „treningiem wrażliwości”, która w dużej mierze opierała się na wykorzystaniu kompleksów winy i siły presji grupowej dla złamania woli grupy docelowej umiejscowionej w klasie lub w miejscu pracy. Chodziło o wypracowanie metod, za pomocą których można będzie wchłonąć nonkonformistów w bezbarwną masę, a ludzi o oryginalnym i twórczym spojrzeniu na świat przerobić w uczestników myślenia stadnego. Innymi słowy, wprzęgnięcie oryginalnych jednostek (takich ludzi nie ma wielu, ale to oni są zaczynem rozwoju intelektualnego i duchowego) w stado myślące stereotypowo, w sposób narzucony przez hegemonów. Było to niezbędne, aby zestandaryzować ludzkie myślenie, bo tylko w ten sposób można je było połączyć ze sztuczną inteligencją.


„W stopniu, w jakim jednostki myślą same za siebie i są wewnętrznie kierowane przez czynniki 1) twórczego rozumu i 2) sumienia, systemy myślenia grupowego nie zachowują się już zgodnie ze statystycznie przewidywalnymi regułami entropii i równowagi, kontrolowanymi przez oligarchów i technokratów”. Dlatego należało wymazać ten czynnik „nieprzewidywalności” poprzez wysuwanie argumentu, że wszyscy przywódcy, którzy chcą trzymać się rzeczywistości niezadekretowanej, są po prostu „osobowościami autorytarnymi” i „nowymi typami Hitlera”. Tą drogą „cnota motłochu została wyniesiona ponad cnotę indywidualnego geniuszu i inicjatywy, które nękają świat do dziś”, zauważa Matthew Ehret w Off-Guardian. W ten sposób, pod pozorem walki z hitleryzmem, wznieca się system wynoszący do władzy patologię.

Matthew Ehret
pisze, że sam pomysł, aby „umaszynowić” człowieka, a tych, którzy się do tego nie nadadzą, po prostu unicestwić za pomocą eugeniki, chociażby, pojawił się znacznie wcześniej.


Pomysłodawcy transformacji społeczności ludzkiej najpierw w stado owiec, a później w zespół maszyn tworzyli sieci wzajemnych powiązań przez lata 60. i 70. XX w., stając się coraz bardziej zintegrowanymi z organizacjami międzynarodowymi, takimi jak ONZ, WHO, NATO i OECD, uważa publicysta Off-Guardian. Wraz z powiązaniami na szczeblu międzynarodowym nowi technokraci stawali się coraz bardziej wpływowi w wyznaczaniu standardów nowego światowego systemu operacyjnego. W międzyczasie rządy krajowe były coraz bardziej oczyszczane z narodowych przywódców politycznych, takich jak John F. Kennedy, Charles DeGaulle, Enrico Mattei i John Diefenbaker. Powstawało w ten sposób to, co nazywamy głębokim państwem – wąskim środowiskiem decyzyjnym, wysługującym się marionetkami na służbie, czyli politykami poszczególnych krajów.


Proces pogłębiał się przez kolejne lata. Chyba każdy zgodzi się z tym, że od dawna nie ma na świecie prawdziwych politycznych i moralnych przywódców. Jesteśmy w ciemnym lesie, jeśli chodzi o moralne i intelektualne punkty odniesienia. Cała czereda ludzi lansowanych na autorytety oraz takich, które powinny być autorytetami z racji sprawowanej funkcji, drepcze pospiesznie za tymi, którzy wystrugali ich z banana. Śluzowaci i bez smaku, jak jajko na miękko bez soli.


Z przemyśleń Harariego

Tytułowa postać naszych rozważań – a jest ona jedynie symbolem, fragmentem większej całości, wszak trudno winą o to, co się dziś dzieje, obarczać jednostkę, nawet taką jak Yuval Noah Harari – wypowiada się dziś otwarcie i szczerze, nie skąpiąc ludzkości swego głosu. Strona Waking Times zebrała kilka wynurzeń nadwornego myśliciela Klausa Schwaba. Są to fragmenty przemówień na temat kierunku, w jakim podąża transhumanizm. „Dane mogą umożliwić ludzkim elitom robienie czegoś jeszcze bardziej radykalnego niż tylko budowanie cyfrowych dyktatur. Dzięki hakowaniu organizmów elity mogą zyskać moc przeprojektowania przyszłości samego życia, ponieważ kiedy już coś zhakujesz, zwykle możesz to również zaprojektować”, uważa Harari.


Inna jego opinia jest również interesująca: „W przeszłości wielu tyranów i wiele rządów chciało to zrobić, ale nikt nie rozumiał wystarczająco dobrze biologii i nikt nie miał wystarczającej mocy obliczeniowej i danych, aby włamać się do [umysłów i dusz] milionów ludzi. Ani Gestapo, ani KGB nie mogły tego zrobić, ale wkrótce przynajmniej niektóre korporacje i rządy będą w stanie systematycznie hakować wszystkich ludzi. A jeśli rzeczywiście odniesiemy sukces w hakowaniu i inżynierii życia, to będzie to nie tylko największa rewolucja w historii ludzkości, to będzie największa rewolucja w biologii od powstania życia 4 miliardy lat temu. […] Nauka zastępuje ewolucję doboru naturalnego ewolucją inteligentnego projektu”. Nie jest to jednak, mówi Harari, inteligentny projekt „jakiegoś Boga ponad chmurami. Ale nasz inteligentny projekt i nasze inteligentne chmury… chmura IBM, chmura Microsoft to nowe siły napędowe ewolucji”.


Był wśród nas!

W maju, w stolicy Wielkopolski, miał miejsce kongres Impact’22. Gościł na nim Harari. „Potrzebujemy nowego sprawnego porządku światowego, by nie popaść w erę wojen, biedy i chorób”, mówił doradca Schwaba, cytowany na stronie Bankier.pl. Według niego „erozja dotychczasowego porządku” ośmieliła Putina do inwazji na Ukrainę i kryzysu gospodarek światowych. Natomiast brak koordynacji działań, wynikający ze starego, zużytego porządku, utrzymującego zasadę nadrzędności państw narodowych nad instytucjami międzynarodowymi, spowodował, że nie mogliśmy sobie dać rady z SARS-CoV-2.


Tak właśnie mówił Harari, czym nie mógł lepiej ujawnić, że przybył tu z misją propagandową – lansować swoją (i Światowego Forum Ekonomicznego) wizję nowego porządku świata. Równie nieprawdziwego, jak nieprawdziwa (za to nafaszerowana ideologią) jest jego wizja współczesności i rzeczywistych wyzwań, przed którymi stoi ludzkość. A pan premier, który się spotkał z owym mędrkiem z Davos, był owych wynurzeń dyskretnym świadkiem.


„Szacowny gość” mówił jeszcze i to, że „Ostatnie lata były niefortunne dla ludzkości”, wskazując na dewastację środowiska i katastrofę klimatyczną, pandemię koronawirusa oraz wojnę Rosji przeciw Ukrainie. „Od zakończenia zimnej wojny świat nie był wolny od problemów, ale rozwijał się znacznie lepiej, cieszył się pokojem większym niż kiedykolwiek w historii”. Niestety to się nie wróci. Możliwości dotychczasowego ładu się wyczerpały. „Porządek światowy coraz bardziej przypomina dom, w którym wszyscy mieszkają, ale nikt go nie remontuje. Globalne instytucje i uniwersalne wartości są podważane, ale nie ma żadnej propozycji, czym je zastąpić” – powiedział Harari.

Doradca Schwaba postawił ważne pytanie: „jak narody mają współdziałać, jeśli nie będzie wspólnych instytucji ani wartości?”. Zauważył też, że „narodowe fortece – które z definicji nie są przyjazne – zwykle nie potrafią ich wypracować”.


Stąd konkluzje, którymi ubogacił słuchaczy, nie powinny zaskakiwać: „Musimy myśleć w kategoriach szerszych niż europejskie. Musimy wypracować funkcjonujący porządek światowy, aby zapobiec wojnom i pandemiom, przeciwdziałać zagrożeniom ekologicznym. Żaden kraj w pojedynkę nie jest w stanie powstrzymać katastrofy klimatycznej, zapewnić odpowiedniego rozwoju sztucznej inteligencji. Musimy zbudować nowy, inkluzywny porządek. To być może będzie najlepszy skutek tej strasznej wojny [Rosji z Ukrainą – R.K.]”.


Czy jeszcze ktoś ma wątpliwości odnośnie do tego, jaką rolę mają do spełnienia, w dziele budowy nowej (strasznej) rzeczywistości, takie zjawiska medialne jak walka ze zmianami klimatycznymi, „pandemia” czy krwawy teatr wojenny na krańcach państwa naszego wschodniego sąsiada?

Czas „pandemii” pokazał, że bliźni może stać się dla bliźniego świnią z zamaskowanym ryjkiem. Nadchodzący pokaże, czy stanie się człowiekiem. Człowiekiem-maszyną.