87811350-18f0-46bc-a3a4-e817fef56a4a_620x372

Nowa Czerwona Gwardia

Nowa Czerwona Gwardia

dr Robert Kościelny

Lata 2020-2022 przekonały nas, jak łatwo – nawet w warunkach demokracji – można skłonić ludzi do wiary, że część bliźnich nie tylko stanowi dla nich poważne zagrożenie, że należy się ich wystrzegać, traktować jak ludzi drugiej kategorii, ale też, że postawa tej „ułomnej” części ludzkości usprawiedliwia każdą formę agresji i szykan, z jaką się spotyka. Łącznie z segregacją, zepchnięciem do gett oraz odmową leczenia. I to wszystko przy mniej lub bardziej zawoalowanej aprobacie całej klasy politycznej. A nawet, o zgrozo, przynajmniej części hierarchii! Czy ktoś słyszał w okresie największego jazgotu pandemicznego, odzierającego ludzi z godności, pasterskie – basta! Satis est! Przypominam o tym nie po to, żeby komukolwiek cokolwiek wypominać, ale z publicystycznego obowiązku. I żeby Czytelnik nie miał złudzeń co do tego, że ostrzeżenia przed chińszczyzną komunistyczną, które w tym tekście będą miał miejsce, to tylko strachy na Lachy. Od nas zależy, od oporu społecznego, czy spełni się czerwona dystopia.


Fałszowanie preferencji albo „Ballada feudalna”

„Jednym z aspektów dyktatur, który obywatele demokratycznych krajów często uważają za zagadkowy, jest to, jak można przekonać ludność do poparcia takiej dystopijnej polityki. Jak rządzący nakłaniają obywateli do akceptacji obozów koncentracyjnych? Jak znajdują ludzi, którzy zabierają jedzenie głodującym wieśniakom? Jak mogą zmusić tak wielu do poparcia polityki, która dla każdego z zewnątrz jest tak bardzo destrukcyjna, okrutna i głupia?”, stawia pytania publicysta Michael P. Senger z portalu The Daily Sceptic. Odpowiedź tkwi w zjawisku zwanym fałszowanie preferencji.


W kwietniu 2021 r. – czyli w samym środku „pandemicznej” histerii rozpętanej przez rządy całego świata, w tym rząd „dobrej zmiany” (gorliwie, a nawet z naważką, vide: zamykanie hoteli, realizujący wytyczne z samej góry) – ukazał się artykuł będący wynikiem badań trójki uczonych z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Kalifornijskiego. Ich imiona i nazwiska to: Jacob Elder, Yrian Derreumaux, Brent L. Hughes. Tytuł pracy brzmi „Preference Falsification: How Social Conformity as an Interdependent, Recursive, and Multilevel Process Corrupts Public Knowledge” (Fałszowanie preferencji: jak zgodność społeczna jako współzależny, rekurencyjny i wielopoziomowy proces niszczy wiedzę publiczną). Termin „rekurencyjny” oznacza w tym wypadku odwołujący się do samego siebie. „Przykładem rekurencji jest obraz, jaki powstaje, gdy postawimy przed sobą dwa lustra, lub gdy skierujemy kamerę na ekran, który wyświetla obraz z kamery, lub używając niektórych aplikacji do wideokonferencji, gdy udostępnia się pulpit i patrzy na swój udostępniony ekran wewnątrz okna tej aplikacji. Przykładem rekurencji jest także rosyjska zabawka Matrioszka”, czytamy wyjaśnienie w Wikipedii.


Innymi słowy: jestem przystojny, dlaczego tak sądzisz?, bo jestem przystojny. Osobliwy sposób argumentacji, nieprawdaż? Mówiąc jeszcze inaczej, nawiązując do interesującego nas problemu, na pytanie, dlaczego jesteśmy ze sobą zgodni?, odpowiedź brzmi – bo jesteśmy zgodni. Zgodność staje się wartością samą w sobie, bezdyskusyjną, niejako boską (być może to skłoniło naszych hierarchów do milczenia?), bo mającą oparcie w sobie samej. Multiplikującą się jak ten lustrzany obraz. Blokującą skierowanie jednego z luster w inną stronę, czyli pojawienie się innych wartości, na przykład niezgody i uporu, o których pisał Zbigniew Herbert w „Panu Cogito”. Bo widzącą w nich potencjalną konkurencję dla siebie i swego boskiego, ontologicznego statusu. „Gnije zgoda, panoszy się mowa wulgarna, ziemia ciągle rodzi dla obcego złota”, opisywał tak ukształtowaną rzeczywistość Jacek Kaczmarski w „Balladzie feudalnej”.


Uczeni zwracają uwagę na to, że ludzie przez całe życie często błędnie przedstawiają swoje preferencje, aby zachować harmonię społeczną. Innymi słowy, mają wrodzone tendencje do zachowań konformistycznych dla świętego spokoju. Rzecz w tym, że tendencje te mogą być (i najczęściej są) wykorzystywane przez władze dla własnych celów – sprawnego i bezkolizyjnego rządzenia. Nie zawsze jest to z korzyścią dla rządzonych i dla rozwoju społecznego. Ponadto sam skumulowany wpływ na społeczeństwo indywidualnych aktów dostosowania, zwłaszcza inspirowanych przez władze, może działać negatywnie na rozwój społeczny, stwierdzają naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Może – paradoksalnie, wszak mówimy o procesie dostosowawczym, a nie dezintegracyjnym – doprowadzać do polaryzacji i konfliktów społecznych. Tu znów zróbmy miejsce bardowi:

Za pomocą gróźb i polityki haków podporządkowano sobie urzędników federalnych i spółki mediów społecznościowych. W ten sposób garstka wysoko postawionych osób z administracji Bidena mogła skutecznie przekształcić instytucje rządu federalnego w rozległą armię cenzury przypominającą Czerwoną Gwardię Mao.



„Pijąc kłócą się kłócąc nie ufają nikomu

W nocy gardła pełne piekącego szczęścia

Narzekać nienawidzić kląć na ekonomów

Ten żywy nawóz co rano idzie w ziemię czarną

Wzdłuż długich bruzd ospała nadzorców robota”.


Ten konformizm – zarówno naturalny, jak i inspirowany czy wzmacniany przez władzę – socjologowie nazywają fałszowaniem preferencji. Obecny klimat polityczny może sprzyjać motywacji do błędnego przedstawiania preferencji, ponieważ jednostki są coraz silniej utożsamiane ze swoimi grupami politycznymi i umieszczane w podobnie myślących społecznościach, pod silną presją dostosowania się do norm grupowych. Żyją w coraz bardziej szczelnej bańce informacyjnej wypełnianej przez media toksycznym powietrzem strachu. O tym z kolei pisze inny socjolog, Frank Furedi, w pracy „How Fear Works; Culture Of Fear In The Twenty-First Century” (Jak działa strach; Kultura strachu w XXI wieku) z 2015 r. Dlatego coraz bardziej konformizm, nawet przybierający formę „gnijącej zgody”, wydaje się czymś lepszym niż kontestacja, grożąca otwarciem „twierdzy” na atak wroga. „Do czworaków przywykli jak do pięknych domów”, komentuje tę sytuację wspomniana „Ballada feudalna”. I mylą własne grajdoły wypełnione ideologią i propagandą z wielkim światem swobodnej wymiany myśli. A ich agresywną i hałaśliwą ekspansję z walką o wyzwolenie z hegemonii kulturowej zbudowanej na fundamencie myśli takich zaściankowych postaci jak Sokrates, Platon, Arystoteles…


„Twierdzimy, że fałszowanie preferencji ogranicza dostęp do dokładnych i prawdziwych informacji, co podsyca dezinformację i stanowi barierę dla zmian społecznych”, konkludują uczeni z Wydziału Psychologii Uniwersytetu w Kalifornii. Ale jest bardzo korzystne dla władzy, która zmienia się w tej sytuacji w nadzorcę stada, w które zmieniają się obywatele o sfałszowanych preferencjach, dodajmy.


Aaron Kheriaty
„dowody sugerują, że odkrywamy najpoważniejsze w historii Stanów Zjednoczonych, skoordynowane i zastosowane na szeroką skalę naruszenie praw do wolności słowa z Pierwszej Poprawki. A dokonały tego władze wykonawcze rządu federalnego”.


Hunwejbini wczoraj i dziś

Jeśli władza demokratyczna może tak dużo w dziele fałszowania preferencji, znów wspomnijmy lata 2020-2022, to jeszcze więcej mogą jawni zamordyści stający się wzorcem dla naszych „demokratów”. Wróćmy do spostrzeżeń The Daily Sceptic, które wyjaśniają, dlaczego ludzie milczą, gdy dzieje się zło, a nawet mu kibicują. Wielu jest też takich, którzy chętnie uczestniczą w dziele niszczenia prawdy, dobra i piękna wspólnie z oprawcami z rządu.


„Kiedy ci, którzy wypowiadają się w zasadniczej opozycji do polityki dyktatora, są karani i zmuszani do milczenia, ci o podobnych poglądach również są zmuszani do milczenia, a nawet zmuszani do udawania, że popierają politykę, w którą tak naprawdę nie wierzą. Ośmieleni tą fasadą jednomyślności zwolennicy polityki reżimu, a nawet ci, którzy wcześniej nie mieli zdecydowanych opinii, nabierają przekonania, że polityka reżimu jest sprawiedliwa i dobra – niezależnie od tego, jaka ona jest w rzeczywistości – i że ci krytyczni wobec niej jeszcze bardziej zasługują na karę”.


Cytowana strona słusznie mówi o tym, że jednym z wielkich mistrzów wymuszonego fałszowania preferencji w historii był przewodniczący Mao Zedong. „Jesienią 1951 r. 80 procent Chińczyków musiało brać udział w masowych spotkaniach, podczas których dochodziło do rytualnych oskarżeń lub oglądać zorganizowane lincze i publiczne egzekucje. Te ponure liturgie przebiegały zgodnie z ustalonymi wzorcami, które przypominały praktyki gangów: podczas tych obrad do tłumu kierowane były pytania retoryczne, na które ten z kolei musiał odpowiadać, zgodnie z oczekiwaniami, aprobującym rykiem”.


W ten sposób, tworzyła się „brudna wspólnota” – zjawisko znane we wszystkich gangach, mafiach i innych kolektywach, które scalane są nie poprzez dobro, ale zło. W tym wypadku była to „brudna wspólnota” władzy i społeczeństwa. Nic też dziwnego, że takie „seanse” mające na celu zapewnienie zbiorowego uczestnictwa w mordowaniu niewinnych ofiar powtarzały się co kilka lat. Ofiary wybierane były na podstawie ich rzekomych przewinień wobec wspólnoty („wspólnego dobra”) lub na podstawie tego, kim byli; a czasem nie z innego powodu niż konieczność realizacji planu egzekucji, których liczbę ustalał wcześniej komitet partyjny.


„Ta trwająca dziesięciolecia kampania wymuszonego przez rząd fałszowania preferencji osiągnęła swój szczyt podczas rewolucji kulturalnej, w której Mao wysyłał radykalną młodzież w całych Chinach, zwaną Czerwoną Gwardią, by oczyścić wszelkie pozostałości kapitalizmu i tradycyjnego społeczeństwa oraz narzucić myśl Mao Zedonga jako dominującą chińską ideologię. Czerwonogwardziści atakowali każdego, kogo postrzegali jako wrogów Mao, palili książki, prześladowali intelektualistów i angażowali się w systematyczne niszczenie własnej historii swojego kraju, masowo niszcząc relikwie przeszłości Chin”. Jeśli komuś wyczyny młodych hunwejbinów – bo tak nazywano tę rozwydrzoną, bo pewną ochrony ze strony partii, policji i wojska, młodzież – kojarzą się z działalnością lewackich hord w Europie i USA, to dobrze się kojarzą. Każda rewolucja ma swoich młodych aktywistów.


„Dzięki metodzie wymuszonego fałszowania preferencji każda masa ludzi może być zmuszona do popierania praktycznie każdej polityki, bez względu na to, jak jest destrukcyjna lub wroga interesom ludzi. Unikanie tej spirali fałszowania preferencji jest zatem powodem, dla którego wolność słowa jest centralną zasadą oświecenia i dlatego nadano jej taki prymat w Pierwszej Poprawce do Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Żaden reżim w historii Ameryki nigdy wcześniej nie był w stanie wymusić fałszowania preferencji poprzez systematyczne i potajemne uciszanie krytyków jego polityki”. Do teraz.


Ameryka już nie taka…

Bowiem, jak czytamy w The Daily Sceptic, niedawno przedstawione materiały w sprawie Missouri v. Biden – w której NCLA Legal (New Civil Liberties Alliance) reprezentuje powodów, w tym Jaya Bhattacharyę, Martina Kulldorffa i Aarona Kheriatyego, przeciwko administracji Bidena za naruszenie wolności słowa podczas Covid-19 – ujawniły istnienie ogromnej federalnej armii cenzorów. Ponad 50 urzędników federalnych z co najmniej 11 agencji federalnych potajemnie koordynowało działania z firmami z branży mediów społecznościowych w celu cenzurowania prywatnych wypowiedzi. „Administracja Bidena organizowała cotygodniowe spotkania z gigantami mediów społecznościowych, aby stłumić [nieprawomyślne] wypowiedzi na temat COVID i szczepionek. Rząd federalny pod administracją Bidena «wywarł ogromną presję na firmy mediów społecznościowych – presję, pod którą firmy wielokrotnie się ugięły»”, krzyczą obecnie nagłówki wielu gazet i portali, w tym The Post Millennial.


Mimo że mleko się rozlało, informacja o skandalicznych praktykach poszła w świat, rząd chroni Anthony’ego Fauciego i innych urzędników wysokiego szczebla, odmawiając ujawnienia dokumentów związanych z ich zaangażowaniem w zaprowadzenie kagańca cenzury. „Dostarczone do tej pory materiały pokazują, że to «Przedsiębiorstwo Cenzury» jest niezwykle szerokie i obejmuje urzędników Białego Domu, Departament Zdrowia, Departament Bezpieczeństwa Narodowego, CDC (amerykański sanepid), Narodowy Instytut Alergii i Chorób Zakaźnych; i oczywiście inne agencje, takie jak Biuro Spisu Ludności, Agencja Żywności i Leków, FBI, Departament Stanu, Departament Skarbu. I wznosi się do najwyższych szczebli rządu USA, w tym wielu urzędników Białego Domu”.


Urzędnicy federalni koordynują cenzurowanie prywatnych wypowiedzi na wszystkich głównych platformach społecznościowych. Ponadto zewnętrzne platformy mediów społecznościowych ujawniły, że w sprawę zaangażowanych jest więcej agencji federalnych. Meta Platforms, Inc. (dawniej Facebook, Inc.), na przykład, ujawniła, że co najmniej 32 urzędników federalnych porozumiewało się z Meta w sprawie moderowania treści na jej platformach. YouTube ujawnił 11 urzędników federalnych zaangażowanych w taką komunikację, w tym urzędników Biura Spisu Ludności i Białego Domu. Twitter ujawnił dziewięciu urzędników federalnych, w tym wyższych urzędników Departamentu Stanu, których wcześniej nie ujawnili pozwani.


„Urzędnicy federalni mają nadawany uprzywilejowany status przez firmy zajmujące się mediami społecznościowymi. Dzięki temu mogą decydować, jakie informacje należy cenzurować i jakich użytkowników banować za przekazywanie «fejków». Urzędnicy organizują cotygodniowe spotkania na temat tego, co cenzurować i czyje kanały zamykać na platformach społecznościowych”.


Urzędnicy Departamentu Zdrowia rutynowo zgłaszają treści do cenzury, organizując cotygodniowe spotkania, aby zwracać uwagę administratorom prywatnych mediów społecznościowych na to, co nie może przejść na ich platformach. Urzędnicy ci „wysyłają długie listy przykładów niechcianych postów, które mają zostać ocenzurowane”.


Mało tego, firmy zajmujące się mediami społecznościowymi utworzyły nawet tajne, uprzywilejowane kanały, aby ułatwić urzędnikom federalnym cenzurowanie treści na swoich platformach. „Na przykład Facebook przeszkolił urzędników CDC [sanepid] i Biura Spisu Ludności, jak korzystać z «kanału zgłaszania błędnych informacji na Facebooku». Twitter oferował urzędnikom federalnym uprzywilejowany kanał do zgłaszania dezinformacji za pośrednictwem «Portalu wsparcia dla partnerów». YouTube ujawnił, że przyznał status «zaufanego zgłaszającego» urzędnikom Biura Spisu Ludności, co pozwala na uprzywilejowane i przyspieszone rozważenie ich twierdzeń, że dane treści powinny być ocenzurowane”.


Jay Bhattachary
, Martin Kulldorff i Aaron Kheriaty
wystąpili przeciwko administracji Bidena za naruszenie wolności słowa podczas Covid-19 – ujawniły istnienie ogromnej federalnej armii cenzorów. Ponad 50 urzędników federalnych z co najmniej 11 agencji federalnych potajemnie koordynowało działania z firmami z branży mediów społecznościowych w celu cenzurowania prywatnych wypowiedzi.


Smutne wnioski, bo niby jakie inne być mogą?

Podsumowanie tekstu Michaela P. Sengera z portalu The Daily Sceptic nie napawa optymizmem: wielu podejrzewało, że zachodzi pewna koordynacja między firmami zajmującymi się mediami społecznościowymi a rządem federalnym, ale teraz okazało się, że zakres, głębokość i koordynacja działań cenzorskich wykracza daleko poza to, co praktycznie ktokolwiek sobie wyobrażał. A rozmach i skuteczność tego aparatu cenzury rodzi niepokojące pytania. Senger zastanawia się, tak jak zapewne każdy z Szanownych Czytelników, „jak można przekonać tak wielu urzędników federalnych do zaangażowania się w potajemną cenzurę treści sprzeciwu wobec tandetnej polityki zdrowia publicznego rodem z Chin, która zabiła dziesiątki tysięcy młodych Amerykanów i – bądźmy szczerzy – nie była od początku popularna? Uważam, że odpowiedzią jest to, że wysocy rangą urzędnicy Białego Domu, tacy jak Anthony Fauci, musieli jednocześnie grozić firmom mediów społecznościowych, jeśli nie zastosują się do federalnych żądań cenzury, a także grozić całej federalnej biurokracji, jeśli nie zastosują się do linii Partii” .


Za pomocą gróźb i polityki haków podporządkowano sobie urzędników federalnych i spółki mediów społecznościowych. W ten sposób garstka wysoko postawionych osób z administracji Bidena mogła skutecznie przekształcić instytucje rządu federalnego w rozległą armię cenzury przypominającą Czerwoną Gwardię Mao. Członkowie tej armii/Gwardii uciszali wszelki sprzeciw wobec zabójczej polityki zdrowia publicznego prowadzonej przez Biały Dom.


Aaron Kheriaty, jeden z powodów wspomnianego wyżej procesu Missouri v. Biden, zauważył: „te dowody sugerują, że odkrywamy najpoważniejsze w historii Stanów Zjednoczonych, skoordynowane i zastosowane na szeroką skalę naruszenie praw do wolności słowa z Pierwszej Poprawki. A dokonały tego władze wykonawcze rządu federalnego”.