mapa_North

Czy wiedzą to, o czym my nie wiemy?

Czy wiedzą to, o czym my nie wiemy?

Według „The Wall Street Journal” Rosja może wkrótce zostać całkowicie odcięta od międzynarodowego systemu bankowego SWIFT. „Dlaczego Putin miałby storpedować swój własny kraj? Jaki ma plan?”, zastanawia się Chris Hurt z Last Dollar Media. Dziennikarz przeprowadził rozmowę z wybitnym analitykiem inwestycyjnym Jeffem Brownem, który mówi: „Wyrzucenie Rosji z SWIFT byłoby katastrofą… mogłoby rozpocząć większą wojnę – cyberwojnę, która zresetuje cały globalny system finansowy. To nie jest przesada. Rosja ma jednych z najlepszych informatyków i kryptografów na świecie, którzy ją wspierają”.

Brown wyjaśnił, dlaczego wszystko może nie być takie, jak się wydaje. „Dla niewprawnego oka nic z tego nie ma sensu… ale kiedy spojrzysz głębiej, pragnienie Rosji jest znacznie większe, niż się wydaje. Chce rozpocząć proces przywracania swoich granic imperialnych. Co więcej, może to być pierwsza kostka domina w większym planie Rosji i Chin mającym na celu zresetowanie globalnego systemu finansowego i obalenie dolara amerykańskiego”.
Czy realizacja takiego scenariusza – Rosja w granicach sprzed 1989, a może nawet 1914 r., i upadek dolara amerykańskiego nie oznaczałaby końca świata? Cóż, dla nas na pewno. A dla innych?

Od lat węszą pismo nosem
Ci „inni”, czyli najbogatsi, od lat szykują się na coś, co ma się wydarzyć i „zmienić oblicze ziemi”. W 2017 r. pojawiła się seria artykułów prasowych informujących o tym, że finansowa plutokracja od dawna buduje luksusowe schrony mające być dla nich ostoją w razie jakiegoś ogólnoświatowego kataklizmu. Wykupuje też olbrzymie połacie ziemi w rejonach trudno dostępnych, aby tam przeczekać czasy kryzysu.

Współtwórca „Forbesa” Jim Dobson, zauważył wówczas: „Kiedy wiele lat temu pisałem swój pierwszy artykuł o bunkrach miliarderów, nie miałem pojęcia, jak szybko zmienia się nasz świat. Zarówno politycznie, jak klimatycznie. Obserwując wzrost dziwacznych zachowań pogody i dużą aktywnością wulkaniczną, teraz bardziej niż kiedykolwiek skupiamy się na przyszłości naszej planety”.

Dobson zwrócił też uwagę, że na początku lat 80. duchowi wizjonerzy i futuryści dostarczyli pierwszych informacji na temat tego, co się niedługo może wydarzyć na ziemi. Często odrzucani jako szaleni prorocy, ich myśli o nowym świecie był ignorowane i wyśmiewane. „Gordon-Michael Scallion był futurystą, nauczycielem studiów nad świadomością i metafizyką oraz duchowym wizjonerem. W latach 80. twierdził, że przeżył duchowe przebudzenie, które pomogło mu stworzyć bardzo szczegółowe mapy przyszłego świata, wszystkie wynikające z kataklizmu przesunięcia bieguna. Wynik, choć nie jest oparty na żadnej nauce, niemniej jednak zapewnia żywy i przekonujący obraz Ziemi zniszczonej przez powodzie”.

Chris Hurt przeprowadził rozmowę z wybitnym analitykiem inwestycyjnym Jeffem Brownem, który mówi: „Wyrzucenie Rosji z SWIFT byłoby katastrofą… mogłoby rozpocząć większą wojnę – cyberwojnę, która zresetuje cały globalny system finansowy”.

Jednak dzisiaj to nie powodzie i rzekome zmiany klimatyczne o „katastrofalnych dla planety skutkach” są strachem największym. Dziś Putin stał się asteroidą, ociepleniem klimatu i kowidem w jednym. To ten sam zbrodniarz, który jeszcze niedawno był dla środowisk zbliżonych do „Wyborczej” i PO, z Tuskiem na czele, „naszym człowiekiem w Moskwie”. Przypomnijmy sobie ten moment: „«Nasz człowiek w Warszawie» – tak o polskim premierze napisał jeden największych serwisów internetowych gazeta.ru. – Równie dobrze można by powiedzieć – na to wskazywała atmosfera rozmów – o prezydencie Putinie: «nasz człowiek w Moskwie». Tyle samo by znaczyło – powiedział Tusk w Faktach TVN”. Był luty 2008 r. Czas nagonki na Prezydenta Polski i Pierwszą Damę. Dwa lata przed tragedią, jaka wydarzyła się pod Smoleńskiem.

Matt Agorist był funkcjonariuszem wywiadu marynarki wojennej USA wykonującym zadania zlecane przez NSA. Obecnie Agorist jest redaktorem naczelnym portalu The Free Thought Project (TFTP). W drugiej połowie marca zamieścił na prowadzonej przez siebie stronie informację, o tym że „Od początku inwazji na Ukrainę producenci schronów przetrwania odnotowali ogromny wzrost sprzedaży. Jest to typowe podczas każdego kryzysu. Tym, co odróżnia ten pośpiech w przygotowywaniu się do Armagedonu od tych z przeszłości, jest fakt, że ludzie z Banku Światowego ostrzegają przed takimi działaniami – pomimo tego, że wielu ich elitarnych przyjaciół robi dokładnie to samo – przygotowuje się do nadejścia kataklizmu”.

Podczas wirtualnego eventu zorganizowanego przez „The Washington Post” prezes Banku Światowego David Malpass powiedział ludziom, aby nie przechowywali żywności ani benzyny pomimo ogromnego wzrostu cen od czasu rosyjskiej agresji na Ukrainę. „Właściwe, co należy zrobić w obecnych okolicznościach, to nie kupować dodatkowej mąki lub dodatkowych galonów benzyny, ale uznać, że świat jest dynamiczną gospodarką globalną i zareaguje. Będzie wystarczająco dużo towaru” – powiedział Malpass.

Dalej następuje komentarz Agorista „Intencje Malpassa są jasne — nie należy wzbudzać strachu przed zerwaniem łańcucha dostaw. Ale na to jest już za późno i ludzie zdecydowanie powinni się przygotować. W rzeczywistości może być już za późno”.

Inflacja i rosnące ceny to zjawisko, które występuje w Ameryce od dawna. Działania rządu związane z „pandemią”, te wszystkie restrykcje, obostrzenia, lockowny, których byliśmy świadkami w ciągu ostatnich dwu lat, spowodowały, że deficyt rośnie w szalonym tempie. Poniekąd agresja Putina na zachodniego sąsiada stała się dla rządzących darem niebios. Ale to, co jest dobre dla rządzących, zazwyczaj okazuje się fatalne dla rządzonych.

Sprzedawca „schronów przetrwania” mówił: „Sprzedaję warte wiele milionów dolarów schrony, a zagrożenie nuklearne Rosji napędza ogromny wzrost popytu”. Bunkier z jednym łóżkiem na własnej posesji kosztuje jedyne 39 500 dolarów, ale dla elity bunkry najwyższego standardu kosztują ponad 9 milionów dolarów każdy.

Komu bunkier, komu?
Już w drugim tygodniu działań militarnych na Ukrainie strona The US Sun opublikowała artykuł, w którym sprzedawca „schronów przetrwania” mówił: „Sprzedaję warte wiele milionów dolarów schrony, a zagrożenie nuklearne Rosji napędza ogromny wzrost popytu”.
Czym są tego typu schrony zwane w Ameryce „doomsday bunkers”, bunkrami czasów zagłady? Są to budowle tworzone przez prywatnych inwestorów w celu ochrony siebie i rodziny przed skutkami wybuchu wojny nuklearnej. „Bunkry zagłady są zwykle budowane pod ziemią z bardzo grubych ścian z betonu zbrojonego lub wykuwane w skale bądź wzniesieniu, z grubymi stalowymi drzwiami”. Jednak coraz częściej tego typu podziemne konstrukcje są nie tylko (a może nawet nie tyle) miejscem przetrwania, ale także stają się uosobieniem luksusu. Bo, w gruncie rzeczy, na schron, który mógłby zapewnić przeżycie w godziwych warunkach zarówno ataku nuklearnego i jego wielotygodniowych konsekwencji, mogą pozwolić sobie nieliczni.

Gary Lynch, dyrektor Generalny Rising S Bunkers, firmy budującej schrony i dostarczającej niezbędnego ekwipunku, pozwalającego stworzyć ze schronu luksusowe miejsce do przeżycia właściwie dowolnego kataklizmu, udzielając wypowiedzi The US Sun ujawnił, czego się boją ci, którzy wydają majątek na doomsday bunkers: „[Władimir Putin] grozi wojną nuklearną, mówiąc, że będzie to coś, czego świat nigdy nie widział”. Następnie dodał: „Świat widział Hiroszimę i jeśli to, czym grożą [Rosjanie – R.K.], jest gorsze niż to, co stało się z japońskimi miastami w wyniku bombardowań atomowych, to z całą pewnością wszyscy powinniśmy się martwić”.

Od czasu działań wojennych na Ukrainie sprzedaż bunkrów zagłady wzrosła o ponad 1 000 procent. „Zazwyczaj udaje się mi sprzedać od dwóch do sześciu schronów miesięcznie” – powiedział Gary Lynch, dodając, że dzień po inwazji Rosji na Ukrainę sprzedał 5 bunkrów. „Telefon nie przestaje dzwonić, tak wielkie jest zainteresowanie naszym produktem” – powiedział portalowi The US Sun. „Zainteresowanie [schronami przetrwania] nie ogranicza się tylko do Stanów Zjednoczonych, jest wszędzie”. Firma z siedzibą w Teksasie otrzymała pytania z całego świata, w tym z Włoch, Wielkiej Brytanii, Danii, Japonii i Kanady, a także z całych Stanów Zjednoczonych.

Z dalszej części artykułu zamieszczonego na portalu The US Sun dowiadujemy się, że „firma Lyncha może umieścić cię w bunkrze z jednym łóżkiem na własnej posesji za jedyne 39 500 dolarów, ale dla elity bunkry najwyższego standardu kosztują ponad 9 milionów dolarów każdy”.

Już znacznie wcześniej niż prezentowany tekst z wypowiedziami dyrektora „fabryki bunkrów” pojawiła się teoria, według której „super elita” zamieniła się w „preppersów końca świata”, czyli ludzi poważnie traktujących możliwość pojawienia się globalnego kataklizmu i przygotowujących się do przetrwania w trudnych czasach. Preppersi, o których mowa, czyli osoby pochodzące z „super elit” gromadzą zapasy i inwestują w olbrzymie podziemne schrony w ramach przygotowań na koniec świata, jaki znamy. „Przyczyna takiego kataklizmu była kiedyś dość dyskusyjna – czy asteroida zderzy się z Ziemią? Ale w miarę jak napięcia rosną na całym świecie, gdy ignoranccy Amerykanie zdają się zmierzać do wywołania wojny nuklearnej, nie jest to już zbyt dyskusyjne”.
Jim Dobson zauważył, że obecnie niektórzy z najbogatszych osób w USA kupują duże połacie ziemi, którą można wykorzystać jako miejsce przetrwania w niepewnych czasach.

Dyrektor generalny Tele-Communications John Malone posiada łącznie grubo ponad 800 tys. ha, z ogromnymi terenami w Wyoming i Kolorado. Założyciel CNN, Ted Turner, posiada 800 tys. ha, w tym grunty w Montanie, Nebrasce, Nowym Meksyku i Północnej Dakocie. Dyrektor generalny AEG Philip Anschutz jest właścicielem 174 tys. ha w Wyoming. Dyrektor generalny Amazon Jeff Bezos ma 160 tys. ha ziemi w Teksasie. Potentat sportowy Stan Kroenke nabył 90 tys. ha ziemi w Montanie.

Dobson zauważył również, że ten rodzaj „mody” wśród najbogatszych pojawił się na całym świecie. Ludzie ci kupują ogromne ilości ziemi uprawnej. Ponieważ pieniądze i metale szlachetne byłyby praktycznie bezużyteczne po wielkiej katastrofie, samowystarczalne terytorium i narzędzia związane z uprawą roli i hodowlą zwierząt wydają się być nowym gorącym towarem.

Prezes Banku Światowego David Malpass powiedział ludziom, aby nie przechowywali żywności ani benzyny pomimo ogromnego wzrostu cen od czasu rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Bogaci w przerażenie
„The New Yorker” sześć lat temu zamieścił artykuł, w którym informował, że: „Niektórzy z najbogatszych ludzi w Ameryce — w Dolinie Krzemowej, w Nowym Jorku i poza tymi obszarami — przygotowują się do upadku cywilizacji”. Steve Huffman, trzydziestokilkuletni współzałożyciel i dyrektor generalny Reddita, serwisu internetowego, który jest wyceniany na 600 mln dol., dołączył do grona preppersów. „Jest mniej skoncentrowany na konkretnym zagrożeniu – trzęsieniu San Andreas, pandemii, brudnej bombie – bardziej natomiast na następstwach «tymczasowego upadku naszego rządu i struktur», jak to ujął”. Amerykański krezus dodał też: „Mam kilka motocykli. Mam trochę broni i amunicji. Żywność. Myślę, że dzięki temu mogę na jakiś czas zaszyć się w moim domu”. Huffman ma ograniczone zaufanie do trwałości struktur politycznych w USA i stabilności systemu walutowego Ameryki i świata.

Szef Reddita nie jest jedynym bogaczem, który obawia się jutra. Były menedżer produktu Facebooka, Antonio García Martínez, kupił posiadłość na wyspie na północno-zachodnim wybrzeżu Pacyfiku i wyposażył ją w generatory, panele słoneczne i skrzynki z amunicją. Martínez powiedział Evanowi Osnosowi z „The New Yorkera”: „Kiedy społeczeństwo traci zdrowy mit założycielski, pogrąża się w chaosie”. Jak wiemy, chociażby z artykułów w „Warszawskiej Gazecie” i „Polsce Niepodległej”, Ameryka jest na etapie negowania tych wartości, które uczyniły z niej potęgę. Ma to również odzwierciedlenie w kulturze masowej. W filmach twardego, ale uczciwego mężczyznę typu John Wayne zastąpił mydłek-kopulant.

Po tym, jak były menedżer produktu Facebooka ujawnił kilku swoim przyjaciołom, że stworzył na wyspie coś w rodzaju tratwy ratunkowej dla siebie i rodziny, okazało się, że wielu z nich wpadło na podobny pomysł. „Myślę, że ludzie, którzy są szczególnie wyczuleni na dźwignie, za pomocą których faktycznie wprowadza się społeczeństwo w ruch, rozumieją, że teraz stąpamy po naprawdę cienkim kulturowym lodzie” – powiedział Martínez dziennikarzowi z „The New Yorkera” .

W prywatnych grupach na Facebooku bogaci surwiwalowcy wymieniają się wskazówkami na temat masek gazowych, bunkrów i miejsc mogących chronić przed skutkami zmian klimatycznych. Jeden z członków, szef firmy inwestycyjnej, powiedział Osnosowi, że trzyma w pogotowiu helikopter, którym mógłby się ewakuować w bezpieczne miejsce oraz zainwestował w podziemny bunkier z systemem filtracji powietrza. Przyznaje jednocześnie, że stosowane przez niego środki ostrożności są być może trochę na wyrost, ale wielu z jego znajomych czyni podobne zabiegi, choć nie tak radykalne.

Tim Chang, czterdziestoczteroletni dyrektor zarządzający w Mayfield Fund, firmie z kapitałem wysokiego ryzyka, powiedział: „W Dolinie [Krzemowej] jest nas kilku. Spotykamy się, organizujemy kolacje poświęcone hakerstwu finansowemu i rozmawiamy o planach awaryjnych, które ludzie robią na wypadek jakiegoś kataklizmu. Jedni zaopatrują się w bitcoiny i kryptowaluty, inni zastanawiają się, jak zdobyć dodatkowy paszport, umożliwiający przemieszczenie się w bezpieczniejsze rejony świata, a jeszcze inni kupują domy letniskowe w krajach, które w razie czego mogą stać się miejscem docelowym ucieczki z ogarniętej chaosem Ameryki”.
Pan Chang powiedział też: „Będę szczery: gromadzę nieruchomości, aby generować pasywny dochód, ale także mieć schronienie, do którego mogę się udać”. On i jego żona, która zajmuje się technologią, trzymają zestaw spakowanych toreb dla siebie i swojej czteroletniej córki. W razie wojny domowej lub trzęsienia ziemi, które oderwie część Kalifornii, chcą być gotowi.

Boją się silni, boją się słabi. Wszyscy się boją
Strach przed jakąś formą Armagedonu dotyka również ludzi, którzy nie mogą pochwalić się majątkiem liczonym milionami dolarów. „The New Yorker” pisze, że w ostatnich latach surwiwalizm wkracza coraz głębiej w kulturę głównego nurtu. W 2012 r. National Geographic Channel uruchomił „Doomsday Preppers”, reality show przedstawiające grupę Amerykanów przygotowujących się do tego, co nazwali S.H.T.F. (kiedy „gówno uderza w wentylator”). Jego premiera przyciągnęła ponad cztery miliony widzów, a pod koniec pierwszego sezonu był najpopularniejszym programem w historii kanału. Z ankiety przeprowadzonej na zlecenie National Geographic wynika, że 40 procent Amerykanów uważa, że zaopatrzenie w produkty żywnościowe oraz inne towary lub budowa schronu przeciwbombowego byłoby mądrzejszą inwestycją niż w lansowany obecnie amerykański plan oszczędnościowy zwany 401(k). W Internecie toczą się żywe dyskusje na temat „jak należy się przygotować do niepokojów społecznych”. A poradniki typu „jak przeżyć na wywarze z sosny” stają się coraz bardziej poczytne.

Okazuje się, że również rząd USA przygotowuje się na najgorsze. Jak informuje The Free Thought Project w marcu 2012 r. ówczesny prezydent Obama podpisał dekret wykonawczy zatytułowany „Gotowość w zakresie zasobów obronnych państwa” przyznający agencjom takim jak Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Departament Rolnictwa, Departament Pracy i Departament Obrony uprawnienia do przejmowania zasobów i materiałów oraz udzielający zgody na to, aby miały one prawo do wszelkiego typu działań, które uznają za niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa narodowego.

TFTP zapewnia, że to, co pisze o przygotowaniach elit do ucieczki w bezpieczne miejsca, nie jest „rozsiewaniem strachu”. Publikacje tego typu wynikają nie z chęci przyciągania uwagi czytelników tanią sensacją, ale z obowiązku, jaki nakłada na publicystów zawód dziennikarza. „Po prostu publikujemy te wiadomości, aby informować naszych czytelników. Bycie przygotowanym na sytuacje awaryjne nie jest oznaką paniki, ale przezorności. Jednak czekanie do czasu, aż nastąpi sytuacja awaryjna, nie jest dobrym pomysłem. Rząd nie zapewni nam możliwości przetrwania. Władze mogą co najwyżej zbudować fasadę bezpieczeństwa, którą w godzinie próby rozbiją konkretne wydarzenia: krach na rynkach, panika wykupywania towaru, blokady i zakazy podróżowania”. Rząd reaguje tak, jak potrafi. A potrafi jedynie „sam się wyżywić”. I sam się uratować ucieczką przez takie czy inne Zaleszczyki.

Biorąc to pod uwagę, niezależnie, czy światowy kryzys jest spowodowany uderzeniem asteroidy w Ziemię, wybuchem wojny nuklearnej czy Covid-19, decyzje podejmowane przez elity powinny zawsze działać jako sygnały dla społeczeństwa. „Skoro Bank Światowy mówi, żebyś czegoś nie robił, dobrym rozwiązaniem może być zrobienie czegoś przeciwnego”.

Kiedy osoby, które już posiadają ogromne sumy pieniędzy, przygotowują się na czas, gdy pieniądze przestaną mieć wartość, a samowystarczalna ziemia uprawna będzie najcenniejszym zasobem, wtedy nadszedł czas, aby zacząć zwracać na to uwagę, czytamy w TFTP.
Tak więc, Drogi Czytelniku, inwestuj swoje miliony w ziemię leżącą w bezpiecznych rejonach świata. Buduj schrony zapewniające Ci oraz rodzinie miesiące, a może nawet lata, spokojnego i wygodnego życia, podczas gdy na powierzchni ziemi trwać będzie dies irae. Dzień gniewu: kosmosu, natury, wirusa, Putina. Rób to nawet na zaciągnięty kredyt. W końcu i tak nie będziesz musiał go spłacać. Bo niby komu?