Patrząc na to, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych, wielu z nas zapewne myśli, że świat stanął na głowie. Rewolucja komunistyczna, która obecnie przechodzi przez ten kraj, wprawdzie jak na rewoltę drobnymi, ale bardzo wyraźnymi krokami (rewolucja hybrydowa?), zdaje się być dowodem na szaleństwo przeżywanej rzeczywistości.
Kto płaci, ten wymaga
Bo jakżeż to tak? Kraj zza Wielkiej Wody uważany za ostoję tradycji, bogobojności, poszanowania praw obywatelskich i tak umiłowanej przez Polaków wolności staje się rozsadnikiem lewackiego obłędu? Hordy hunwejbinów przewalają się przez ulice amerykańskich miast, bez reakcji wolnego społeczeństwa? A może Amerykanom znudziła się wolność i dobrobyt, skoro wygenerowali z siebie tak liczne stada współczesnych barbarzyńców? Niech nie mylą nas ich modne stroje. Strażnicy w Oświęcimiu też mieli uniformy szyte u Hugo Bossa.
Jeśli tak, to stoimy u progu końca świata. Oczywiście nie w sensie biblijnym, ale historyczno-kulturowym: końca rzeczywistości, jaką znamy. A co przyniesie „nowa rzeczywistość”, jak to lubił przez pewien czas powtarzać premier Morawiecki? Tego oczywiście nikt nie wie, chociaż według wszelkich znaków na niebie i opinii wielu niegłupich ludzi będzie to piekło na ziemi. Jak zauważył niegdyś Ryszard Legutko, profesor filozofii UJ, dzieje obu totalitaryzmów – czerwonego i brunatnego – pokazały, że raju na ziemi nie sposób stworzyć, ale piekło niestety można.
Czy Ameryka jest już totalnie przesiąknięta lewactwem? O tym, że niekoniecznie, że wspomniani barbarzyńcy nie tyle wyszli z narodu amerykańskiego, ile z kieszeni paru „filantropów”, będzie ta historia.
Aby zamieszki trwające po śmierci notorycznego przestępcy Floyda, wziętego na czerwone sztandary przez wiedzionych w tym względzie instynktem klasowym aktywistów Antify i LBM, mogły przekształcić się w górującą nad Stanami Zjednoczonymi krwawą łunę rewolucji, potrzebna jest klęska Donalda Trumpa – przywódcy konserwatywnej Ameryki, głoszą znawcy tematu.
Joshua Klein na stronie Breitbart poinformował niedawno, że pod pozorem dążenia do „zapobieżenia kryzysowi konstytucyjnemu” dobrze zorganizowana i szeroko rozwinięta sieć lewicowych działaczy i grup postępowych, zasilanych finansowo przez różnych sponsorów rewolucji, szkoli, organizuje i planuje zmobilizować miliony Amerykanów na wypadek zakwestionowania przez prezydenta Trumpa wyników jesiennych wyborów. Ewentualnie gdyby ten „ogłosił zbyt wcześnie swoje zwycięstwo”, czyli stwierdził mimo minimalnej, ale jednak wygranej kontrkandydata z Partii Demokratycznej, że to on został głównym lokatorem Białego Domu. „W gruncie rzeczy chodzi o to, aby przygotować stosowną reakcję na wypadek, gdyby Joe Biden nie odniósł zdecydowanego zwycięstwa w jesiennych wyborach prezydenckich”, informuje Clear News Wire (CNW).
Sytuacja w kraju przed wyborami jest napięta. „Gwałtowne protesty w związku z incydentem z George’em Floydem były dość ekstremalne – i to delikatnie mówiąc – ale są sygnały, że to, co widzieliśmy tego lata, może okazać się niczym w porównaniu z protestami, które mogłyby wybuchnąć w kraju, gdyby Joe Biden nie był zdecydowanym zwycięzcą wyborów”, pisze CNW
Ponad 80 grup rzeczników i organizacji oddolnych dołączyło do szerokiej koalicji nazywającej się Protect the Results (Chroń wyniki), ogłaszając, że „nie możemy ignorować zagrożenia, jakie Trump stanowi dla naszej demokracji i pokojowego przekazania władzy”. Koalicja to wspólny projekt Indivisible i Stand Up America, dwóch lewicowych ugrupowań założonych w odpowiedzi na wybory prezydenta Trumpa w 2016 r., których celem jest „przeciwstawienie się polityce Trumpa oraz „pokonanie Trumpa i jego pomocników”. Dążąc do „ochrony” wyników jesiennej elekcji, wykorzystując miliony członków, koalicja Protect the Results wzywa do „podjęcia skoordynowanych działań” i „przygotowania się na potencjalny kryzys powyborczy”, pisze Joshua Klein.
Ludzie Sorosa zarzucają sieć
„Przygotuj się”, ostrzega film zamieszczony na stronie głównej Stand Up America. Klein cytuje tekst zamieszczony powyżej filmu: „Amerykański koszmar wyborczy w 2020 r.: Trump odmawia ustąpienia po przegranej reelekcji. Pomóż nam #ProtectTheResults w listopadzie, zobowiązując się do działalności zmierzającej do zagwarantowania, że Trump ustąpi i żądania policzenia każdego głosu”. Ten swoisty „ruch oporu” objął już wszystkie stany Ameryki.
Clear News Wire, obficie cytując Kleina oraz inne źródła, takie jak LifeSiteNews.com, pisze, iż liderzy koalicji mają znaleźć pretekst do wywołania niepokojów społecznych, gdyby ich kandydat nie został zdecydowanym zwycięzcą. „I jak zwykle George Soros jest osobą, która finansuje ten wysiłek”. Jedną z grup stojących za tym „bałaganem” jest Leadership Conference on Civil and Human Rights (Konferencja Przywództwa Praw Obywatelskich i Praw Człowieka) w Waszyngtonie, która jest beneficjentem finansowego wsparcia Sorosa.
Szefowa grupy Vanita Gupta powiedziała: – Będzie spór sądowy, masowa mobilizacja, wystąpienia polityczne ze strony gubernatorów z Partii Demokratycznej, prokuratorów generalnych, członków Kongresu. Dyrektor wykonawcza innego zespołu finansowanego przez Sorosa, Rahna Epting z MoveOn.org, stwierdziła: – Czy odniesiemy sukces? Będziemy walczyć jak diabli, aby się nam udało – po czym dodała: – Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby upewnić się, że jest to miażdżące zwycięstwo, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo, że obecny prezydent będzie mógł je zakwestionować. Klein informuje, że ta sieć lewackich organizacji wspieranych przez „filantropa” ciężko pracowała planując, organizując i szkoląc aktywistów, mających za zadanie zmobilizować miliony Amerykanów w przypadku, gdyby Trump ogłosił przedwczesne zwycięstwo, odmówił przyznania zwycięstwa Bidenowi lub zakwestionował prawidłowy przebieg wyborów. Wszystko to zostanie zrobione, mówi, pod pozorem próby „zapobieżenia kryzysowi konstytucyjnemu”.
Stand Up America i Indivisible są częścią finansowanego przez Sorosa Democracy Alliance, szerszej sieci patronackiej, która przeznacza do 80 milionów dolarów rocznie na promowanie postępowych pomysłów, mających na celu napędzanie tego, co nazywa „postępową zmianą społeczną”. Witryna Democracy Alliance chwali się: „Inwestujemy w każdy aspekt stopniowego budowania władzy – od kształtowania polityki, poprzez organizowanie społeczności lokalnych, po ułatwianie zwycięstw naszych idei na szczeblu stanowym i ogólnokrajowym oraz przeprowadzanie udanych dla naszych kandydatów kampanii wyborczych”.
Stand Up America ma ponad 2 miliony członków, a niektóre z wcześniejszych wysiłków organizacji obejmowały próby zablokowania zatwierdzenia Bretta Kavanaugha na sędziego Sądu Najwyższego USA. Z kolei Indivisible to połączona koalicja ponad 90 organizacji, w tym Planned Parenthood, Women’s March, Vote Pro Choice i National LGBTQ Task Force. Jak wynika z powyższego, amerykańska radykalna lewica, zmierzająca do postawienia świata na głowie, w którym obłęd stanie się normą, a norma obłędem, w którym człowiek będzie musiał udowadniać, że nie jest wielbłądem, a wielbłąd niczego nie będzie musiał „udowadniać”, bo stanie się człowiekiem z definicji i będzie „cieszył się” pełnią „praw” człowieka i obywatela – więc amerykańscy marksiści kulturowi posiadają poparcie największych potęg finansowych świata oraz skaptowanych przez nich prawników.
Dlatego „grupy rewolucyjne” są raczej pewne, że prawo nie będzie ścigać sprawców chaosu tak na ulicach, jak w życiu publicznym. „A jeśli myślisz, że tych ludzi powstrzyma strach przed prawem, pomyśl jeszcze raz. Soros był mocno i skutecznie zaangażowany w to, aby radykalni lewicowi prokuratorzy okręgowi w całym kraju przymykali oko na postępowców organizujących zamieszki w miastach. Wielu z nich już nie egzekwuje przepisów chroniących przed rozruchami i przemocą oraz rezygnuje z możliwości pociągnięcia sprawców do odpowiedzialności”.
Podmioty wspierane przez Sorosa przekazały ponad 13 milionów dolarów na wybory prokuratorów okręgowych w 17 stanach, co oznacza, że wiele obszarów ma teraz prokuratorów patrzących przez palce na protesty, które sieją zniszczenie. Klein uważa, że Protect the Results nie planuje typowego protestu; zamiast tego chce przeprowadzić ogólnokrajową kampanię, która może wyprowadzić miliony ludzi na ulice. Szkolili kursantów w zakresie obywatelskiego nieposłuszeństwa i masowych zamieszek publicznych, a wszystko to w oparciu o założenie, że każde wyniki wyborów, z wyjątkiem przytłaczającego zwycięstwa Bidena, będą w jakiś sposób nielegalne. Nie będą oddawać prawdziwych sympatii politycznych obywateli USA.
Strona Indivisible głosi: „Donald Trump wygrał wybory w 2016 r. oszukując. Tylko dlatego wygrał rywalizację. A obecnie on i Rosja [która mu rzekomo pomogła – R.K.] ciężko pracują”, aby osiągnąć kolejny sukces. Dlatego zwolennicy Bidena winni się zmobilizować i dać odpór poplecznikom Trumpa. W takiej sytuacji, wzbierających nieustannie sił głoszących, że „Trump musi odejść niezależnie, w jaki sposób zostanie do tego zmuszony”, zwycięstwo obecnego prezydenta, nawet znaczące, wcale nie musi położyć kresu mobilizacji lewicy, chcącej przefastrygować kraj na lewą stronę. Wprost przeciwnie – pod hasłami walki z „ruskim nominatem” (ruską onucą, jakby to określił redaktor Józef Darski, znany na cały kraj ze swych dziwacznych sposobów rozpoznawania, kto jest ruskim szpionem), z dyktatorem i uzurpatorem, przez Stany Zjednoczone może przelać się zmiatająca wszystko na swej drodze fala rewolucji.
– Kiedy wygramy w listopadzie – mówi Lucy Solomon, dyrektor polityczna Indivisible z IE w filmie opisującym przygotowania grupy – Trump nie będzie w stanie ukraść tych wyborów kilka dni później. Klein na stronie Breitbart cytuje jeszcze innych aktywistów opłacanych przez Sorosa. „3 listopada. Po oddaniu głosu wyjdź na ulice! Donald Trump musi odejść i musimy do tego doprowadzić! ”, czytamy w poście opublikowanym na Twitterze w sierpniu przez skrajnie lewicowe ugrupowanie ShutDownDC, określane jako „przestrzeń organizacyjna” współpracująca z Protect the Results, która planuje „stanąć w obliczu ataków administracji Trumpa na demokrację” i oferuje szkolenia dla członków koalicji w celu przygotowania się do podjęcia „akcji bezpośredniej”. Ponadto kilka prominentnych postaci wyraziło obawy, że Trump przejmie władzę, jeśli wybory zakończyłyby się dla niego przegraną, twierdząc, że już przygotowuje grunt pod faktyczny zamach stanu.
Kto (znów) za tym stoi?
Tymczasem, jak podaje Fox, Republikanie z Izby Reprezentantów wzywają FBI do zbadania kto finansuje ostatnie zamieszki. „List zawiera wezwanie do postawienia zarzutów tym, którzy »pomagają i podżegają« do działań przestępczych”. Pismo wystosowane zostało 22 września.
„Potrzebne jest zaangażowanie Departamentu Sprawiedliwości i FBI, aby postawić przed sądem tych, którzy finansowali organizacje przestępcze i oddać sprawiedliwość społecznościom, zdewastowanym przez te osoby i organizacje” – czytamy w liście do dyrektora FBI Christophera Wraya, podpisanym przez Andy’ego Biggsa., przedstawiciela republikanów ze stanu Arizona. Swoje podpisy złożyło też 23 innych przedstawicieli tej partii.
„Spokój wielu miast w naszym kraju został mocno zakłócony przez buntowników związanych z Antifą i innymi organizacjami” – czytamy w liście. „Wydaje się, że osoby aktywne w tych ugrupowaniach podejmują zgubne dla porządku społecznego wysiłki, aby przejąć pokojowe protesty. Ich działania nie są niczym innym, jak krajowym terroryzmem. Dlatego na szczeblu federalnym należy postawić zarzuty tym, którzy pomagają i podżegają do przestępczych czynów te organizacje”.
Biggs i inni kongresmeni wspomnieli w piśmie, że w zeszłym miesiącu poprosili prokuratora generalnego Williama Bara o przeprowadzenie śledztwa w sprawie osób finansujących zamieszki.
Na początku tego roku wspomniany William Barr, będąc pod wrażeniem chaosu, jaki ogarnął niektóre miasta w USA, powiedział: – Podczas gdy wiele osób pokojowo wyrażało swój gniew i żal, inni przejmowali protesty, aby uczynić z nich zarzewie bezprawia, gwałtownych zamieszek, podpaleń, grabieży i stworzyć przez to warunki do ataków na mienie publiczne i prywatne. Celem agresji byli też funkcjonariusze organów ścigania i niewinni ludzie. Doszło do zabójstwa agenta federalnego. Mamy dowody na to, że Antifa i inne podobne grupy ekstremistyczne, a także osoby o różnych przekonaniach politycznych, były zaangażowane w podżeganie i udział w brutalnej działalności.
Kongresmeni proszą w liście Departament Sprawiedliwości i FBI o współpracę w celu ujawnienia, kto stoi za wydarzeniami z ostatnich miesięcy.
Jak zaznacza Arsenio Toledo na stronie Humans Are Free, republikanie niestrudzenie pracują nad ujawnieniem przed społeczeństwem przywództwa Antify w gwałtownych zamieszkach. Wielu republikańskich ustawodawców – zarówno kongresmeni, jak i senatorowie – od kilku miesięcy skupia się na bojowych grupach lewicowych, takich jak Antifa i Black Lives Matter. W zeszłym miesiącu senator Ted Cruz z Teksasu zorganizował przesłuchanie w Senacie, aby omówić rolę Antify w walkach na ulicach miast.
Z kolei Biggs planuje umożliwić w Izbie Reprezentantów godzinną debatę, podczas której on i kilku innych kongresmenów wypowie się na temat zamieszek i zażąda dochodzenia mającego wykazać, kto je finansuje. Jak powiedział Biggs podczas rozmowy telefonicznej z dziennikarzami, dyskusja „będzie dotyczyła prawa i porządku oraz ataków na policję w regionach miejskich”.
Biggs ma nadzieję, że pomoże ona uświadomić obywatelom, że istnieją „nikczemne podmioty”, które kierują pieniądze do organizacji rozpoczynających zamieszki i szerzących niepokoje w społecznościach bądź przechwytujących pokojowe demonstracje, aby zamienić je w uliczne rozruchy.
Prokurator generalny William Barr wypowiedział się również przeciwko Antifie i wielu stowarzyszonym z nią lewicowym organizacjom ekstremistycznym, za ich rolę w „podżeganiu do przemocy i uczestniczeniu w niej”. Departament Sprawiedliwości stwierdził nawet, że rządy trzech miast kontrolowanych przez demokratów: Seattle, Portland i Nowy Jork celowo nie podejmują stosownych do skali zagrożeń działań, pozwalając na rozwój anarchii i przemocy.
Niepokoje służą Trumpowi?
Jeśli lewactwo, które opanowało Partię Demokratyczną uważa, że zamieszki zdmuchną Trumpa, staną się przyczyną jego porażki wyborczej, to mogą się srodze zawieść, uważają liczni politycy i komentatorzy życia społecznego. „Wielu senatorów Partii Republikańskiej wierzy, że dalsze zamieszki i niepokoje społeczne pomogą Trumpowi w ponownym wyborze”, stwierdza Humans Are Free. Ludzie są zmęczeni codziennymi informacjami o kolejnych przejawach agresji tłumu czy zorganizowanych grup i grabieżach, coraz bardziej uświadamiają sobie, że w tej walce „przeciwko rasizmowi” nie chodzi o rasizm, ale o to, aby przy pomocy wzniosłych haseł przejąć władzę, a później wprowadzić ustrój, nieodpowiadający większości obywateli USA. Cruz powiedział Daily Caller, że „Amerykanie nie są ślepi na fakt, iż demokraci ignorują przemoc, która ma miejsce w miastach, kontrolowanych przez nich od dekad”. Polityk stwierdził też, że „ci, którzy są niezdecydowani, muszą tylko spojrzeć na idee głoszone przez Trumpa i demokratów, aby zobaczyć, że jeden opowiada się za rządami prawa, a drudzy za anarchią i przemocą”.
Toledo cytuje szereg głosów kongresmenów, dla których oczywiste jest, że obywatele Stanów Zjednoczonych docenią „osiągnięcia” polityków Partii Demokratycznej i „filantropów” wspierających zarówno Bidena, jak i przywódców lewackich rebelii, chcących zaprowadził ustrój, jakiego ziemia amerykańska nie znała i większość jej mieszkańców poznać nie pragnie, bo przyniesie takie same nieszczęścia, jak ten zainstalowany przez bolszewików w Rosji. Przypomnijmy, że również pod bardzo wzniosłymi hasłami.
Senator Georgii David Perdue ubolewał nad faktem, że tak często pokojowe protesty zamienia się w gwałtowne zamieszki. Nierzadko dzieje się tak „dzięki” lokalnym i stanowym demokratycznym urzędnikom, którzy pozwolili lewicowym „infiltratorom” podżegać tłumy do przemocy. Senator Arkansas Tom Cotton wspomniał, że wielu z uczestników zamieszek popiera byłego wiceprezydenta i obecnego kandydata na prezydenta demokratów, Joego Bidena. „To pokazuje, że tylko Trump może definitywnie powstrzymać zamieszki”, stwierdził senator Cotton. Z kolei senator Luizjany John Kennedy powiedział, że prawo i porządek są niezbędne, aby Amerykanie mogli mieć sprawiedliwość, pokój i dobrobyt. Kennedy uważa, że Amerykanie nie zapomną, kto był po stronie prawa i porządku oraz kto popierał gwałtowne zamieszki. Steve Daines ze stanu Montana powiedział, że wyborcy mają w listopadzie jasny wybór między Bidenem i socjalizmem lub Trumpem i wolnością.
„Niektóre sondaże wciąż stawiają Bidena przed Trumpem, ale bez wątpienia to się wkrótce zmieni, gdy więcej Amerykanów dowie się o okrucieństwach popełnianych w miastach kontrolowanych przez Partię Demokratyczną”. Czy będzie tak, jak prognozuje publicysta Humans Are Free oraz wielu polityków i dziennikarzy? Oby czas pokazał, że ich przewidywania były trafne.