Co jest groźniejsze od zarazy?

Co jest groźniejsze od zarazy?

Co jest groźniejsze od zarazy?

W pierwszej dekadzie kwietnia tego roku strona Vice opublikowała wywiad z Edwardem Snowdenem pod wymownym tytułem: „Snowden ostrzega, że rządy używają koronawirusa do budowy »architektury ucisku«”. Jest zapewne wiele powodów, aby nie wierzyć we wszystko, co mówi ten słynny na cały świat demaskator knowań amerykańskiego rządu, a jeden z nich to szukanie przez Snowdena azylu w tak „demokratycznym” państwie, jak putinowska Rosja.

Niepokojące sugestie amerykańskiego wyrzutka

Z drugiej strony należy podkreślić, iż wiele z rewelacji przebywającego do dziś w ukryciu sygnalisty zdają się mieć potwierdzenie w faktach. Przyznawał to nawet dyrektor NSA Alexander, który według Wiki występując na forum Council on Foreign Relations powiedział, że Snowden przekazał dziennikarzom od 50 do 200 tysięcy tajnych dokumentów, które będą stopniowo wychodzić na światło dzienne. Dyrektor NSA nie zdezawuował tych materiałów jako fałszywych. Czy stwierdzenia, które padły podczas wspomnianego wywiadu zamieszczonego na Vice, mogą być nie tylko inspirowane obecną sytuacją na świecie, opanowanym jakoby przez pandemię, ale również mogą wynikać (przynajmniej w części) ze znajomości tajnych materiałów rządu amerykańskiego, przechwyconych swego czasu przez Edwarda Snowdena? Materiałów niepozostawiających wątpliwości odnośnie do tego, jak dużo niedobrych rzeczy są w stanie uczynić dla wzmocnienia swojej władzy zarówno rządzący amerykańskim mocarstwem, jak też inni wielcy tego świata.

Dyrektor NSA Keith Alexander: Snowden przekazał dziennikarzom od 50 do 200 tysięcy tajnych dokumentów, które będą stopniowo wychodzić na światło dzienne. Dyrektor NSA nie zdezawuował tych materiałów jako fałszywych.

Przyszłość może być nieprzewidywalna, ale globalne pandemie nie. Na stronie Vice czytamy, że na świecie nie ma ani jednego rządu, który nie byłby wielokrotnie ostrzegany, że w pewnym momencie wirusowa pandemia ogarnie świat, powodując olbrzymią liczbę zgonów i zaburzenia gospodarcze. Mimo to działania wszystkich państw dotkniętych zarazą sprawiają wrażenie, jakby ich władze o niczym wcześniej nie wiedziały.

Każdy naukowiec, każdy badacz, który ma jakiekolwiek pojęcie o przyczynach wielkich epidemii, wiedział, że taka prędzej czy później nadejdzie – mówi Edward Snowden w ekskluzywnym wywiadzie dla Shane’a Smitha, współzałożyciela Vice. Dlatego system powinien zadziałać od razu, gdy tylko pojawiły się pierwsze przypadki zachorowań. – Ale w chwili próby system nas zawiódł i to zawiódł kompleksowo. Snowden stwierdził również: – Nie ma nic bardziej przewidywalnego jak kryzys zdrowia publicznego w świecie, w którym żyjemy niemalże jak w ulu, stłoczeni jeden nad drugim, w przeludnionych i zanieczyszczonych miastach. W takiej sytuacji pandemia może pojawić się w każdej chwili, z dnia na dzień.

Nie tylko specjaliści od epidemiologii i wirusolodzy mieli świadomość, że wybuch globalnej zarazy jest nieunikniony, że w związku z tym powinny być już dawno opracowane procedury w razie pojawienia się pandemii i precyzyjne wytyczne, co i w jakiej kolejności należy robić, jakie środki zaradcze podjąć, aby efektywnie przeciwdziałać, a nie tracić czas na dyskusje, co jest skuteczniejsze – izolacja czy odporność stadna. Również agencje wywiadowcze wiedziały o nadchodzącej pandemii. Snowden powołuje się tu na informacje „z pierwszej ręki”. A wiedziały, bo – czytały ostrzegające raporty, natomiast brak wcześniejszych przeciwdziałań skłania do wniosku, że [pandemia] była zaplanowana.

Chiński reżim również o tym wiedział, ale ukrywał przed społeczeństwem i światem. Dane, które podawane są obecnie przez chińskie władze, nie muszą być (i zapewnie nie są) prawdziwe. – Chiński rząd ostatnio pracuje nad wydaleniem zachodnich dziennikarzy właśnie w momencie, gdy potrzebujemy wiarygodnych, niezależnych informacji o tym, co się dzieje w tym rejonie świata.

Edward Snowden uważa, że dziś ważniejsza niż pytanie dotyczące czasu trwania pandemii jest sprawa naszych swobód obywatelskich, coraz bardziej ograniczanych, by nie powiedzieć: gwałconych przez rządowych „higienistów”. – W miarę rozprzestrzeniania się autorytaryzmu, w miarę rozprzestrzeniania się przepisów nadzwyczajnych, zgadzając się na to, poświęcając nasze prawa, tracimy zdolność do oporu względem władzy, która ześlizguje się coraz bardziej w stronę autorytaryzmu. Czy naprawdę mamy wierzyć, że kiedy pierwsza, druga, szesnasta fala koronawirusa przeminą, przeminą też możliwości budowania państwa opresyjnego? Czy te zbiory danych, które zebrano podczas epidemii, nie będą przechowywane? Bez względu na to, w jakim celu są obecnie gromadzone i do czego używane, budowana jest „architektura ucisku”.

High-tech w służbie bezpieczeństwa

W kontekście tych uwag szczególne zainteresowanie winien wzbudzić materiał Bloomberga opublikowany w tym samym czasie, co wywiad ze Snowdenem. Strona informuje, że giganci technologiczni – Apple i Google wprowadzają nową technologię do swoich platform obsługujących smartfony, która ostrzega użytkowników, jeśli zetkną się z osobą zarażoną wirusem. Pozwoli to na monitorowanie około jednej trzeciej populacji świata, do 3 miliardów ludzi! Technologia ta, znana jako śledzenie kontaktów, została zaprojektowana w celu ograniczenia rozprzestrzeniania się koronawirusa, informując użytkowników, że powinni się poddać kwarantannie lub izolować po kontakcie z zarażoną osobą.

Informatycy z Doliny Krzemowej powiedzieli, że wbudowują tę technologię w swoje systemy operacyjne iOS i Android w dwóch etapach. Wszystko po to, aby w efekcie końcowym pracownicy zatrudnieni w sektorze zdrowia publicznego mogli swobodnie korzystać z nagromadzonych informacji dotyczących kontaktu z chorymi.

Edward Snowden
uważa, że dziś ważniejsza niż pytanie dotyczące czasu trwania pandemii jest sprawa naszych swobód obywatelskich, coraz bardziej ograniczanych, by nie powiedzieć: gwałconych przez rządowych „higienistów”.

Technologia ta jest kontrowersyjna, ponieważ polega na udostępnianiu intymnych danych na temat stanu zdrowia miliardów ludzi za pośrednictwem urządzeń mobilnych, które w dodatku przesyłają stale informacje dotyczące swej lokalizacji. Niektórzy politycy oraz organy regulujące działalność firm informatycznych podnoszą, że jest to zamach na prywatność obywateli.

„Ostrzegamy, że działania podejmowane w celu powstrzymania rozprzestrzeniania się koronawirusa muszą również zachować prawo do prywatności przysługujące każdemu Amerykaninowi” – napisali członkowie House Freedom Caucus, grupy konserwatywnych republikanów w Izbie Reprezentantów, w liście do prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. „Ogromne zasoby danych Google dotyczące codziennego przemieszczania się Amerykanów w połączeniu z potęgą władz lokalnych, stanowych i federalnych to niepokojąca perspektywa”.

Bloomberg podaje też, że zarówno Apple, jak Google bronią się przed zarzutami zapewniając, że ich system chroni prywatność klientów. Aplikacja antykoronawirusowa nie może zostać wprowadzona bez wiedzy i zgody użytkownika, a dane o lokalizacji nie są gromadzone. Technologia nie będzie również powiadamiać użytkowników, z kim się skontaktowali ani gdzie to się stało. Firmy stwierdziły, że same nie mają dostępu do tego typu informacji i zauważyły, że cały system można zamknąć w razie potrzeby. American Civil Liberties Union, amerykańska organizacja non profit, której celem jest ochrona praw obywatelskich gwarantowanych przez konstytucję, wyraziła też obawy związane z dostępnością powszechnych i bezpłatnych testów uzupełniających aplikację, a także ułatwionym dostępem osób trzecich do prywatnych telefonów komórkowych i innych urządzeń bezprzewodowych. Jest to prosta droga do napiętnowania oraz pogłębiania izolacji osób dotkniętych pandemią, zarówno bezpośrednio – zarażonych, jak pośrednio – rodzin i bliskich tych osób.

Telefon, który uprzejmie donosi

Strona Bloomberg podkreśla, że partnerstwo Apple i Google to niezwykle rzadkie zjawisko i samo w sobie zasługujące na uwagę, bowiem owe firmy technologiczne od lat ze sobą rywalizują. Walka przebiega na płaszczyźnie systemów operacyjnych dla smartfonów, w sklepach z aplikacjami, na polu usług medialnych i technologii rozpoznawania głosu. Jednak obecnie obaj giganci i potentaci usług sieciowych zostali zmuszeni do wykorzystania swoich ogromnych zasobów, aby pomóc w walce z pandemią. Przez kogo? Strona nie podaje, podobnie jak nic nie mówi o argumentach, które skłoniły rywali do tak dalece posuniętego współdziałania. Argument o dobrostanie ludzkości to jednak za mało, aby móc w niego bezgranicznie uwierzyć.

„Wszyscy w Apple i Google stoją na stanowisku, że nigdy nie było ważniejszego momentu, aby wspólnie pracować nad rozwiązaniem jednego z najbardziej palących problemów na świecie” – oznajmiły firmy we wspólnym oświadczeniu. Jednak wielu obserwatorów życia politycznego i społecznego ta zgodność i współpraca martwi, zamiast cieszyć.

Wytworzony przez nie system korzysta z Bluetooth, standardowego sposobu komunikacji między większością urządzeń mobilnych. Apple i Google podały teoretyczny przykład wyjaśniający, jak to działa.

Dwie osoby spotykają się, aby porozmawiać przez kilka minut, a w tle przez Bluetooth ich smartfony wymieniają anonimowe identyfikatory, aby zarejestrować, że użytkownicy są w kontakcie. Te klucze cyfrowe zmieniają się co około 15 minut, co ma gwarantować zachowanie prywatności rozmówców.

Kilka dni później u jednej z tych osób zdiagnozowano koronawirusa. Wówczas zarażony wprowadza wyniki testu na obecność SARS-CoV-2 do aplikacji agencji zdrowia umieszczonej w swoim telefonie. Jeśli zarażony wyrazi zgodę – bowiem na tym etapie przewiduje się jeszcze konieczność uzyskania zgody nosiciela SARS-CoV-2 – system wysyła do agencji zdrowia zapis innych urządzeń mobilnych, które w ciągu kilku poprzednich dni znajdowały się w pobliżu zainfekowanego. Informacje te są przechowywane na zdalnym serwerze komputerowym przez około 14 dni.

Tymczasem telefon drugiej osoby okresowo sprawdza serwer, aby dowiedzieć się, czy użytkownik w ciągu ostatnich kilku czy kilkunastu dni nie kontaktował się z nosicielem wirusa lub osobą chorą obecnie na COVID-19. W takich przypadkach owa druga osoba otrzyma powiadomienie na swój telefon z informacjami od agencji zdrowia o tym, jak poddać się kwarantannie lub odizolować.

Technologia śledzenia kontaktów to nie pierwszy przejaw działań obu przedsiębiorstw w celu zwalczenia pandemii. Już w marcu firma Google uruchomiła witrynę informacyjną, a Apple wydało własne narzędzia do sprawdzania użytkowników iPhone’a. Apple przekazało również ponad 20 milionów masek pracownikom służby zdrowia i zaprojektował osłony twarzy, a Verily, jednostka nadrzędna Google Alphabet Inc., prowadzi witryny testujące wirusy w niektórych częściach Kalifornii.

Dyrektor wykonawczy Światowej Organizacji Zdrowia, dr Michael Ryan powiedział, że inwigilacja jest częścią tego, co jest potrzebne, aby życie wróciło do normy w świecie, w którym brak jest szczepionki na śmiercionośnego koronawirusa.

Inne organizacje również pracują nad śledzeniem kontaktów. Naukowcy z MIT (Massachusetts Institute of Technology) na początku kwietnia ogłosili, że pracują właśnie nad zbudowaniem podobnego systemu. Niektóre kraje i zewnętrzni programiści próbowali wdrożyć program umożliwiający śledzenie kontaktów międzyludzkich przy użyciu odpowiednich aplikacji zainstalowanych w telefonach, ale napotkali problemy prawne związane z ochroną prywatności oraz kłopoty techniczne z łącznością. System tworzony przez naukowców z prestiżowego MIT ma umożliwić ominięcie wszystkich tych barier.

Sztuczna inteligencja otoczy nas bezwzględną troską

Czy w tym kontekście nie brzmią szczególnie złowieszczo uwagi zamieszczone na VentureBeat, która przypomina, że w niebezpiecznych czasach rządy mają ułatwioną możliwość przejęcia szerokich uprawnień, ograniczających wolność obywateli? Było to widoczne po 11 września, kiedy Kongres USA szybko uchwalił amerykańską ustawę PATRIOT, która rozszerzyła nadzór nad społeczeństwem. Wiele przepisów miało wygasnąć ponad dziesięć lat temu. Jednak rozbudowany wówczas system inwigilacji i obostrzeń cały czas czeka w gotowości, aby go ponownie, szybko i sprawnie, zastosować.

Obecny kryzys daje podobne możliwości zwiększania nadzoru. Rządy na całym świecie wykorzystują zarówno nagrania z kamer monitorujących, jak też dane dotyczące lokalizacji smartfonów i dotyczące zakupów za pomocą kart kredytowych. Wszystko po to, aby móc śledzić przemieszczanie się osób mogących mieć kontakt z nosicielami wirusa bądź chorymi na COVID-19.

Technologie AI (sztuczna inteligencja) są wdrażane w okularach rzeczywistości poszerzonej, rzekomo w celu wykrycia gorączki za pomocą kamer termowizyjnych. Przypomnijmy, że rzeczywistość rozszerzona (AR – augmented reality) to system łączący świat rzeczywisty z wytworzonym komputerowo. Zazwyczaj wykorzystuje się obraz z kamery, na który nałożona jest tworzona w czasie rzeczywistym grafika 3D. Na przykład użytkownik AR może za pomocą półprzezroczystych okularów obserwować życie toczące się na ulicach miasta, jak również elementy wytworzone przez komputer nałożone na rzeczywisty świat. Teraz kamera termowizyjna informowałaby właściciela okularów AR, który z przechodniów ma gorączkę lub zapisaną w telefonie informację, że jest nosicielem wirusa albo miał kontakt z taką osobą.

Pod pozorem walki z dezinformacją na temat koronawirusa wzmacnia się cenzura w Internecie. YouTube zaczął usuwać niektóre filmy po tym, jak w kontrowersyjnym filmie wystawionym na tej platformie David Icke powiedział, że istnieje związek między koronawirusem a 5G.

Podobnie jak w przypadku poszukiwania skutecznych leków, użycie technologii sztucznej inteligencji na wszystkich frontach walki z wirusem jest potrzebne w momencie, gdy ogłoszono, że stan pandemii wymusza na rządzących podjęcie środków nadzwyczajnych oraz działanie w myśl zasady „wszystkie ręce na pokład”. Dyrektor wykonawczy Światowej Organizacji Zdrowia, dr Michael Ryan powiedział, że inwigilacja jest częścią tego, co jest potrzebne, aby życie wróciło do normy w świecie, w którym brak jest szczepionki na śmiercionośnego koronawirusa. „Jednak eksperci w dziedzinie wolności obywatelskich ostrzegają, że społeczeństwo nie ma możliwości sprawdzenia, czy po zakończeniu pandemii władze nie będą nadal korzystać ze środków i uprawnień, które przyznały sobie w okresie sytuacji nadzwyczajnej”. VentureBeat informuje też, że Human Rights Watch, Amnesty International, AI Now i 104 oraz inne organizacje broniące praw człowieka i obywatela wezwały rządy do wykazania się odpowiedzialnością w okresie walki z pandemią. Wyraziły nadzieję, że władze, wykorzystując urządzenia służące monitorowaniu ludzi, jednocześnie szanować będą prawa człowieka. We wspólnym oświadczeniu stwierdziły, że „wirus nie może być wykorzystywany jako przykrywka do zapoczątkowania nowej ery znacznie rozszerzonych systemów inwazyjnego nadzoru cyfrowego”.

Architektura więzienia

Caitlin Johnstone pisząca dla strony The Freedom Articles nie ma wątpliwości, czemu ma służyć tworzenie „architektury opresji”. Jest to desperacka próba wmanewrowania nas w więzienny system cenzury, inwigilacji, zakazów i nakazów, represji i przymusu. Działaniami tymi kierują obawy rządzących przed buntem mas. Oddolnym, niesterowanym i niesterowalnym wystąpieniem obywateli przeciwko panującemu status quo. Obecnie doszło do sytuacji bardzo sprzyjającej eksplozji czynnego buntu. „Opresyjna, wyzyskująca natura neoliberalizmu spowodowała niezadowolenie, które jest zbieżne z historycznie bezprecedensową zdolnością ludzkości do tworzenia sieci wirtualnych kontaktów i wymiany informacji, co spowodowało protesty i ruchy antyrządowe na całym świecie”. Pomimo długotrwałego przemilczania przez media wydarzeń we Francji, ruch żółtych kamizelek przebił się do społecznej świadomości, stając się przykładem walki z władzą, która, choć wybrana demokratycznie, działa jak uzurpator – w interesie swoim i swoich popleczników.

Caitlin Johnstone nie ma wątpliwości, czemu ma służyć tworzenie „architektury opresji”. Jest to desperacka próba wmanewrowania nas w więzienny system cenzury, inwigilacji, zakazów i nakazów, represji i przymusu.

Polityków establishmentowych ogarnia coraz większa niepewność odnośnie do tego, czy trwający od dziesięcioleci wygodny dla nich system-przepychanka: „raz rządzimy my, a raz wy” potrwa jeszcze trochę, czy też niebawem zostanie wysadzony w powietrze przez zirytowanych obywateli. Coraz większe niezadowolenie z obecnego porządku światowego zdarza się właśnie w momencie, gdy porządek ten zdaje się rozpadać, a rosnące w siłę Chiny mogą niedługo zagrozić dominacji USA. Natomiast we współpracy z Rosją, Iranem i innymi państwami, równie jak wymienione niechętnymi pax americana,będą w stanie utworzyć świat wielobiegunowy. W tej sytuacji bunt mieszkańców amerykańskiego imperium oraz krajów mniej lub bardziej ściśle z nim współpracujących może okazać się niezwykle niebezpieczny. Nic przeto dziwnego, że wszelkie malkontenckie postawy doktrynerzy polityczni i propagandyści walorów starego porządku przedstawiają jako działania kierowane przez Chiny, Iran lub, jak w naszym, polskim przypadku, Rosję.

Pod pozorem walki z dezinformacją na temat koronawirusa wzmacnia się cenzura w Internecie. W trakcie ostatniej eskalacji tego zatrważającego trendu YouTube zmienił swoje zasady i zaczął usuwać niektóre filmy po tym, jak w kontrowersyjnym filmie wystawionym na tej platformie David Icke powiedział, że istnieje związek między koronawirusem a 5G. YouTube jest własnością firmy Google, która od samego początku była wykonawcą zadań nałożonych na nią przez wywiad wojskowy, jak też powiązana z CIA i NSA. „Można nie przepadać za poglądami Icke’a, ale nie sposób dostrzec na przykładzie retorsji, jakich doświadcza, że manipulowanie komunikacją społecznościową w sieci idzie już pełną parą” – pisze Caitlin Johnstone.

Eskalacje cenzury internetowej i eskalacje inwigilacji są obecnie ostatnią próbą kontrolowania mas, w nadziei, że umożliwi to utrzymanie w ryzach obywateli oraz pozwoli na takie przegrupowanie i przetasowanie w szeregach establishmentu, aby mógł on, już pod innymi sztandarami i hasłami, stanąć na czele buntu i pokierować nim w korzystną dla siebie stronę. Dlatego nawet gdy już ogłoszony zostanie kres epidemii, kaganiec cenzury i smycz inwigilacji pozostaną. Tak u nich, jak i u nas. A tymczasem… „Chińczycy trzymają się mocno”.