Soros chce zniszczyć swój kraj

Soros chce zniszczyć swój kraj

Soros chce zniszczyć swój kraj

Jerzy Soros ma 89 lat, ale zanim umrze, dopilnuje wewnętrznego zniszczenia Ameryki. Przynajmniej takie można odnieść wrażenie, słuchając jego przemówienia w Davos w Szwajcarii, śledząc finansowanie amerykańskich sporów politycznych i zwracając uwagę na opinie, które wyraża o prezydencie Donaldzie Trumpie i kapitalizmie – z jednej strony. Z drugiej – o lewakach, których popiera i lewackich Fundacjach Otwartego Społeczeństwa (OSF), pisze Cheryl K. Chumley w „The Washington Times” – nie mylić z „The Washington Post”, gazetą, która według wielu opinii jest „trochę mniej lewicowa niż »The New York Times«”.

Sieć pana Sorosa

O tym, co mówił mister Soros podczas corocznego spotkania Światowego Forum Ekonomicznego w Szwajcarii w Davos, np. w 2018 r., pisałem już na łamach „Warszawskiej Gazety”. Wtedy to finansista ostro zaatakował Donalda Trumpa, mówiąc m.in., że „obecny prezydent stanowi poważne zagrożenie dla świata, a przetrwanie całej naszej cywilizacji jest zagrożone”. Miliarder wyraził też przekonanie, że rządy Trumpa to zjawisko chwilowe, które zakończy się w 2020 r. – „jeśli nie wcześniej”. Przypomnijmy, że Soros zajmował w tym czasie 20. miejsce na liście 400 najbogatszych Amerykanów magazynu „Forbes”.

Makia Freeman: „Ten człowiek jest niezwykle wpływowy i w pełni zasługuje na to, aby skupić uwagę na jego działalności, w tym samym stopniu, w jakim zwraca się uwagę na postępowanie rodzin Rockefellerów i Rothschildów. Soros stał za pojawieniem się Antify czy ruchu Murzynów amerykańskich Black Lives Matter”. Miał stać za wieloma istotnymi wydarzeniami geopolitycznymi na świecie. Tu Freeman wymienia „ukraiński zamach stanu finansowany przez USA, w wyniku którego zainstalowano na Ukrainie neonazistowski rząd marionetkowy”.

Również na tegorocznym szczycie w Davos finansista „filantrop” nie szczędził przykrych słów Trumpowi, nazywając go „oszustem”, „zwykłym narcyzem” oraz „negacjonistą klimatycznym”, czyli mówiąc po ludzku człowiekiem niekoniecznie wierzącym we wszystko, co opłacani przez takich „filantropów” jak Soros „eksperci” powiedzą na temat zmian klimatycznych czy globalnego ocieplenia. Zresztą od Sorosa dostało się również innym – dyktatorem nazwał zarówno prezydenta Chin Xi Jinpinga, jak i premiera Viktora Orbána, donosi „The Washington Times”. O naszych politykach, zwłaszcza w tym kontekście, mowy nie było. Czy dlatego, że „filantrop” nie ma im nic do zarzucenia, czy ma, ale się ich po prostu boi, bo taki mają mir w świecie? Osobiście stawiam na to drugie, ale nie narzucam się z opinią, w końcu każdy ma prawo do swojego punktu widzenia.

Gazeta cytuje multimiliardera, zwierzającego się dziennikarzom z Davos, że inwestuje miliard dolarów w celu utworzenia nowej sieci uniwersytetów, nazywając to „najważniejszym i najtrwalszym projektem”. Inwestor dodał, że chciałby, aby efekty tej inwestycji były widoczne jeszcze za jego życia. Sieć będzie nosić nazwę Open Society University Network (OSUN). Biuro Sorosa powiedziało, że OSUN zjednoczy sieć szkolnictwa wyższego na całym świecie, umożliwiając pracownikom i studentom „osobiste i internetowe dyskusje” i będzie szukał partnerów do realizacji pomysłu „globalnego uniwersytetu”, ponieważ „Nie możemy sami zbudować globalnej sieci; będziemy potrzebować instytucji partnerskich i sympatyków z całego świata, aby pomogli nam w tym przedsięwzięciu”. Innymi słowy pan Soros umyślił sobie utworzenie globalnej pralni mózgów na poziomie uniwersyteckim.

Sieć zostanie zbudowana wokół Central European University Sorosa i Bard College, znajdujące się na północ od Nowego Jorku. Będzie uczyć różnych mądrości, choć głównie „jak wychowywać przeciw nacjonalizmowi”, czyli w niechęci do własnych krajów, za to w posłuszeństwie do rządów światowych, różnego typu. Czyli takich jak ONZ i jego upolitycznione agendy albo Unia Europejska, rozumiana jako jeden wielki eurokołchoz, zbiurokratyzowany i opanowany przez lewackie diablęta.

Jednak nie tylko siecią swoich uczelni chce „filantrop” opleść świat. Strona Politico, cytowana przez „TWT”, informowała w 2016 r., że w ciągu ostatnich kilku lat Soros podjął próbę przejęcia w Stanach Zjednoczonych lokalnych organów ścigania, przeznaczając ogromne kwoty pieniężne na kandydatów, startujących w wyborach na prokuratorów w kluczowych okręgach. „Jerzy Soros skierował swoje bogactwo na kampanię 2016, aby osiągnąć jeden z głównych celów ruchu postępowego – przekształcenie amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości”. Przeznaczył na ten cel 3 mln dolarów. W ten sposób chce wpłynąć na obsadę siedmiu lokalnych okręgów w sześciu stanach USA.

Finansista George Soros ostro zaatakował Donalda Trumpa, mówiąc m.in., że „obecny prezydent stanowi poważne zagrożenie dla świata, a przetrwanie całej naszej cywilizacji jest zagrożone”. Miliarder wyraził też przekonanie, że rządy Trumpa to zjawisko chwilowe, które zakończy się w 2020 r. – „jeśli nie wcześniej”.

Jego pieniądze wsparły afroamerykańskich i latynoskich kandydatów. Wszyscy oni byli „ludźmi Sorosa”, w tym sensie, że aktywnie działali w ramach finansowanych przez niego kampanii na rzecz nagłaśniania każdego, nawet najdrobniejszego przypadku tego, co utrzymankowie finansisty – czyli ludzie dobrze żyjący na posadach w jego fundacjach – uznają za przejaw uprzedzeń rasowych wśród sędziów i innych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości.

Obecnie również mamy do czynienia ze wspomaganiem finansowym kampanii wyborczych lewicowych kandydatów na urzędy prokuratorskie. Prawie milion dolarów trafiło do lewicowców z hrabstwa Arlington w stanie Wirginia i hrabstwa Fairfax, również w Wirginii.

„The Washington Times”, komentuje to następująco: „Prokuratoria okręgowa jest jedną z pierwszych lokalnych linii obrony Konstytucji i praworządności. Oznacza to, że potencjał natychmiastowego progresywnego wpływu [na prawo oraz interpretacje prawne] jest ogromny – i jest to wpływ, który można uzyskać bez tych wszystkich kosztownych walk politycznych, powiedzmy, o miejsce senatora lub miejsce w Sądzie Najwyższym”. Jest to oddolne, ciche przejmowanie prawnych instytucji, które później wyrokować będą zgodnie z aktualną linią „partii Sorosa”. Również w taki sposób ujawnia się rewolucja komunistyczna szalejąca w Ameryce i na Zachodzie z siłą tornada, jak mówi red. Michalkiewicz.

Dodajmy jeszcze, bazując na informacjach zawartych w książce Sandry Henley „The Everything Bagel with a Side of Milk and Honey”, wydanej w 2017 r., że plutokrata ma wpływy w agencjach informacyjnych Associated Press i Reuters, kierowanych od XIX w. przez rodzinę Rothschildów, jak też kontroluje telewizję „The Shutel” oraz stacje radiowe Vati i Life. Poza tym infiltruje takie instytucje edukacyjne jak Union University, the Alternative Academic Education Network, Belgrad Open School. Henley uważa też, że Jerzy Soros ma poprzez swoich ludzi wpływy w teatrach, bibliotece narodowej oraz w wielu ważnych archiwach.

Inne sprawy i sprawki plutokraty

Z zestawienia opublikowanego w 2015 r. na stronie Snopes wynika, że Fundacja Otwartego Społeczeństwa (OSF) ma swoje „aktywa” pod postacią biur i instytucji w ponad 60 krajach na całym świecie. Również w Polsce. Oznacza to, że w owych krajach finansuje różnego rodzaju przedsięwzięcia. Soros w ciągu ostatnich lat przeznaczył 1,5 mld dolarów na rozwój demokratyczny w krajach Europy Wschodniej i byłego Związku Radzieckiego; 677 milionów dolarów na kwestie zdrowia publicznego, takie jak HIV i AIDS, gruźlica, opieka paliatywna, redukcja szkód wynikających z pomyłek lekarskich i propagowanie prawa pacjentów; 205 milionów dolarów na walkę z dyskryminacją i promowanie praw społeczności romskich w Europie; 2,6 miliarda dolarów na obronę praw człowieka, w szczególności praw kobiet, mniejszości etnicznych, rasowych i religijnych oraz często marginalizowanych grup, takich jak osoby używające narkotyków, osoby świadczące usługi seksualne i „społeczność” LGBT (społeczność biorę w cudzysłów, bowiem te cztery litery to oczywiście ideologia, a nie społeczność, czyli ludzie); 2 miliardy dolarów na projekty edukacyjne, od reformy przedszkolnej po szkolnictwo wyższe; 1,4 miliarda dolarów na promocję reform w Stanach Zjednoczonych w kwestiach takich jak wymiar sprawiedliwości w sprawach karnych, narkotyki, opieka paliatywna, edukacja, imigracja, równe prawa i demokratyczne rządy.

Soros wspiera wszelkiego typu inicjatyw na całym świecie, zmierzających do przebudowania społeczeństw na lewacką modłę, „włączając w to poparcie dla Antify, która jest piątą kolumną, wprowadzającą destabilizację społeczną i prącą do zainstalowania komunizmu w Stanach Zjednoczonych”.

Należy podkreślić, że wszystkie te inwestycje podejmowane są z myślą o zyskach. I to z nawiązką. Tym zyskiem ma być stworzenie zupełnie nowej rzeczywistości – orwellowskiej, mówiąc w skrócie. Jak na komunistę przystało, „filantrop” używa wzniosłych haseł, aby zbudować ustrój, jaki znamy jedynie z filmów i książek o dystopii.

Soros, jak wynika z analizy dziennikarza „The Washington Times”, od pewnego czasu wydaje się poświęcać sporo miejsca w swojej strategii „podboju Ameryki” wspomnianym już działaniom oddolnym. Democracy Alliance, organizacja non-profit założona w 2005 r. w celu promowania postępowej wizji Ameryki i finansowana przez zamożne elity, niedawno przeniosła swoją strategię udzielania pomocy charytatywnej z think tanków mających swoje siedziby w potężnym Waszyngtonie do małych, głównie nieznanych grup w różnych społecznościach w całym kraju. Ostatnio Politico doniosło o finansowaniu przez Sorosa oraz zaprzyjaźnionych z nim bogaczy lokalnych niewielkich inicjatyw Latynosów ze stanów południowych, czyli ostoi Donalda Trumpa i w ogóle całej amerykańskiej tradycji. „Jest to strategia mająca na celu ciche obalenie prezydenta Donalda Trumpa”, jak też wykreowanie „nowego wyborcy w szybko zmieniających się stanach południowych ”.

Wśród wrogów Sorosa znalazły się takie osoby jak: Pamela Geller (Stop Islamization of America) czy Liz Cheney (córka byłego wiceprezydenta Dicka Cheneya) oraz organizacje: Jihad Watch czy The Middle East Forum.

Jest to strategia wykorzystująca darowizny typu „ciemne pieniądze”, których przepływ trudny jest do wyśledzenia, a jeszcze trudniejszy do zastopowania. Podstawowym celem tych działań jest rozpropagowanie nienawiści do prezydenta i pogardy dla wolnego rynku Ameryki na scenie publicznej.

Inicjatywy oddolne są uzupełnieniem (ważnym, jak zdążyliśmy zauważyć) działań odgórnych czy też bardziej bezpośrednich, a zmierzających do ideowej, społecznej, politycznej i ekonomicznej przemiany USA.

Jak już niegdyś pisałem w artykule „Soros i jego walka o Nowy Porządek Świata”, powołując się na Isaaca Davisa z Waking Times, miliarder jest dobrze znany opinii publicznej ze swego finansowego wspierania wszelkiego typu inicjatyw na całym świecie, zmierzających do przebudowania społeczeństw na lewacką modłę, „włączając w to poparcie dla Antify, która jest piątą kolumną, wprowadzającą destabilizację społeczną i prącą do zainstalowania komunizmu w Stanach Zjednoczonych”.

Liz Cheney

Soros – kontynuowałem we wspomnianym tekście – nie kryje się z tym, że poprzez finansowane przez siebie organizacje stara się wpływać (i w samej rzeczy wpływa) na to, co dzieje się na świecie. Oczywiście dla dobra ludzkości, przynajmniej w takim sensie, w jakim on to dobro pojmuje. „Naszym celem jest umożliwienie ludziom w różnych częściach świata skutecznego zmagania się z ich własnymi problemami. Pomaganie pokrzywdzonym i redukowanie ludzkiego cierpienia w jak najwyższym stopniu”. Jak wiemy, są jednak na tym świecie politycy, popierani przez swoich wyborców, którzy nie życzą sobie „bratniej” pomocy towarzysza Sorosa.

Black Lives Matter dobrze płaci?

Sandra Henley powołując się na artykuł z „Breaking Israel News” pisała, że Soros organizując marsz Black Lives Matter obiecał protestującym (z tekstu Henley nie wynika, czy każdemu uczestnikowi, czy tylko organizatorom) 5 tys. dolarów miesięcznie. Sprawa wydała się, gdy okazało się, że „filantrop” umowy nie dotrzymał, na co skarżyli się niedoszli beneficjenci w Internecie.

W 2014 r. Michael Brown, 18-letni Murzyn, został śmiertelnie postrzelony przez białego funkcjonariusza policji w mieście Ferguson w stanie Missouri. Wywołało to zamieszki zwane czasami „powstaniem w Ferguson”. Portal Snopes stwierdza, że według różnych doniesień za tymi zamieszkami, a zwłaszcza za ich zasięgiem i gwałtownym przebiegiem, stały pieniądze „filantropa”. Część najaktywniejszych grup biorących udział w zamieszkach otrzymywała wsparcie finansowe od sorosowych organizacji. „Soros, jak wynika z deklaracji podatkowej Fundacji Otwartego Społeczeństwa, przekazał co najmniej 33 miliony dolarów w ciągu jednego roku na wsparcie działających już grup. Wzmocniło to i ośmieliło do dalszych działań aktywistów w Ferguson”.

Organizacje sponsorowane przez Sorosa pomagały w mobilizowaniu protestów, budując oddolne koalicje na miejscu. Całość działań w Ferguson wspierana była przez ogólnokrajową kampanię internetową i medialną. Ale to nie wszystko, bowiem inne grupy finansowane przez Sorosa podjęły się nagłaśniania śmierci Browna i wykorzystania każdego związanego z zajściem szczegółu, który można by przedstawić jako przejaw „konserwatywnego rasizmu”. Mało tego, za pieniądze finansisty przeprowadzano badania naukowe i pisano artykuły redakcyjne, a wszystko to w celu podgrzewania tematu i czynienia go aktualnym nie tylko przez kolejne dni, ale długie miesiące.

Sandra Henley powołując się na artykuł z „Breaking Israel News” pisała, że Soros organizując marsz Black Lives Matter obiecał protestującym 5 tys. dolarów miesięcznie. Sprawa wydała się, gdy okazało się, że „filantrop” umowy nie dotrzymał, na co skarżyli się niedoszli beneficjenci w Internecie.

Kierując się rzetelnością dziennikarską, należy jednak zwrócić uwagę, że oskarżenie Jerzego Sorosa o to, że jak aktor w teatrze kukiełkowym pociąga za sznurki swoje marionetki, nie jest łatwe. Przyznaje to strona Snopes. Chociaż Jerzy Soros jest założycielem i prezesem OSF, to oczywiście nie nadzoruje i nie zatwierdza każdej dotacji przyznanej wielu organizacjom i programom. Teoretycznie więc finansowanie zamieszek w Ferguson czy w innych miastach albo marszów na rzecz poparcia tego lub owego mogło odbywać się bez wiedzy i zgody naczelnego sponsora.

Jak zauważył Kenneth Zimmerman, cytowany przez Snopes, dyrektor Programów Amerykańskich OSF, niektóre z zaangażowanych grup otrzymywały fundusze OSF na długo zanim incydent w Ferguson stał się kwestią polityczną, a samo Otwarte Społeczeństwo nie promowało ani nie kierowało protestami związanymi z Fergusonem: „Zimmerman powiedział, że OSF udzielała wsparcia tego rodzaju grupom od momentu swego powstania na początku lat 90. i że chociaż grupy zaangażowane w protesty były odbiorcami dotacji pana Sorosa, nie były one w żaden sposób kierowane przez naszą Fundację Otwartego Społeczeństwa”.

Dalej pan Zimmerman stwierdził: – Incydenty, czy to na Staten Island, w Cleveland, czy w Ferguson, były spontanicznymi protestami – nie mamy możliwości kontrolowania ani dyktowania tego, co mówią lub o czym decydują inni. Dyrektor od Sorosa przyznał jednocześnie, że takie działania jak w wyżej wymienionych miastach służą nagłaśnianiu problemów, o których OSF mówi od dawna – demokracja w USA i całym zachodnim świecie ma bardzo wiele wad, którym należy zaradzić.

Myśli globalnie, stąd działa nie tylko lokalnie

Makia Freeman na stronie Humans Are Free pisał o Jerzym Sorosie: „Ten człowiek jest niezwykle wpływowy i w pełni zasługuje na to, aby skupić uwagę na jego działalności, w tym samym stopniu, w jakim zwraca się uwagę na postępowanie rodzin Rockefellerów i Rothschildów. Soros stał za pojawieniem się takich ważnych ruchów politycznych w USA jak wspomniana już Antifa czy radykalny ruch Murzynów amerykańskich Black Lives Matter”. Amerykański plutokrata miał stać za wieloma istotnymi wydarzeniami geopolitycznymi na świecie. Tu Freeman wymienia „ukraiński zamach stanu finansowany przez USA, w wyniku którego zainstalowano na Ukrainie neonazistowski rząd marionetkowy”. Poza tym „ulubioną metodą działania Sorosa jest finansowanie kolorowych rewolucji (fałszywe oddolne inicjatywy buntu przeciwko władzy) poprzez swoje liczne organizacje pozarządowe, specjalizujące się w propagandzie i obalaniu demokratycznie wybranych rządów”.

W 2014 r. Michael Brown, 18-letni Murzyn, został śmiertelnie postrzelony przez białego funkcjonariusza policji w mieście Ferguson w stanie Missouri. Wywołało to zamieszki zwane czasami „powstaniem w Ferguson”. Według różnych doniesień za tymi zamieszkami, a zwłaszcza za ich zasięgiem i gwałtownym przebiegiem, stały pieniądze „filantropa” Sorosa.

O wpływach Jerzego Sorosa na scenę polityczną Polski za pośrednictwem finansowanych przez siebie organizacji pozarządowych pisała we wrześniu 2016 r. dziennikarka Sylwia Czubkowska na łamach „Dziennik Gazeta Prawna”: „ten amerykański kontrowersyjny miliarder rzeczywiście od lat ma spory wpływ na polskie NGO (non-government organization, czyli organizacje pozarządowe). Spory, choć niekoniecznie aż taki, jak sobie wyobraża prawica”.

Freeman podaje też przykłady innych globalnych posunięć pana Sorosa. Finansista rzekomo korumpuje dziennikarzy, aby ci przedstawiali w jak najkorzystniejszym świetle aktualną sytuację na Ukrainie. Inne wymienione przez Freemana niegodziwości to wpływ na powstanie kryzysu emigracyjnego w Europie oraz wykorzystywanie go do swoich celów, czyli tworzenia „wielokulturowego” społeczeństwa. „Nasze zaangażowanie się polega na tym, że oprócz łagodzenia negatywnych skutków stosowania prawa wobec nielegalnych emigrantów wspieramy osoby, które działają na polu zmiany obowiązujących przepisów oraz polityki państw wobec emigrantów”. Poza tym multimiliarder stara się wpływać na zmiany przepisów migracyjnych w całej Europie oraz w Stanach Zjednoczonych. Celem tych machinacji jest utworzenie centralnego systemu zarządzania ruchami migracyjnymi na całym świecie.

Soros przeznacza pieniądze na walkę o „sprawiedliwość społeczną” przez wzmacnianie władzy centralnej w państwie: „należy wspomagać rozwój sprawiedliwości społecznej, w oparciu o instytucje rządowe wybranych krajów, tam gdzie możliwości rozwoju (lub zagrożenia) otwartego społeczeństwa są szczególnie istotne”. Istotne z punktu widzenia planów Sorosa wprowadzania nowego ładu społecznego na świecie.

Soros poprzez swoje organizacje zbiera dane na temat przeciwników swych planów zmierzających do budowy „społeczeństwa otwartego”, czyli Nowego Porządku Świata (NWO). Według strony Daily Caller, Soros przeznaczył 200 tys. dolarów dla Center for American Progress (CAP), a następnie dodał do tego dwa kolejne granty na łączną sumę pół miliona dolarów, z poleceniem, aby CAP przeprowadziło szeroko zakrojone badania i monitoring działalności oponentów, zarówno jego osobiście, jak finansowanych przez niego fundacji. Wśród wrogów znalazły się takie osoby jak: Pamela Geller (Stop Islamization of America) czy Liz Cheney (córka byłego wiceprezydenta Dicka Cheneya) oraz organizacje: Jihad Watch czy The Middle East Forum. Na celowniku Sorosa pojawiły się też media uważane przez niego za prawicowe, a do takich zalicza wszystkie te, które choćby w niewielkim stopniu poddają krytyce jego działalność. Również Tea Party i inne tego typu inicjatywy są pod baczną obserwacją ze strony podopiecznych amerykańskiego finansisty.

Cóż, strach się bać. Ale akurat mi może mister Soros daruje. W końcu co ja tam znaczę? Z tym, że to już inna historia, o której – tak jak o całym swoim niełatwym życiu, ze szczególnym uwzględnieniem trudnego dzieciństwa w trudnej dzielnicy portowego miasta – napiszę kiedy indziej. I oczywiście gdzie indziej. Dlatego, Szanowny Czytelniku, nie musisz się obawiać zgonu z nudów i śmiało sięgnąć po kolejną opowieść z cyklu „Teoria Spisku”. Już za tydzień.